Polskie rolnictwo w systemie globalnym

Ogłoszenie tej treści, grupy amerykańskich farmerów, ukazało się w stanie Iowa.

To, co w końcu ubiegłego roku spotkało polskich rolników, nie było czymś szczególnym. Tak było w całej Europie, tak było też w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Jeżeli mówimy o globalizacji gospodarki, o gospodarce na skalę światową - to przypadek rynku rolnego jest tego wyraźnym świadectwem. W roku ubiegłym farmerzy amerykańscy uzyskali najniższe ceny zbóż w okresie dekady lat 90.O tym, co stanie się z polskim rolnictwem, decydują ceny na giełdzie zbożowej w Chicago. A rokowania nie są dobre. W przyszłym roku przewiduje się również wysoką podaż produktów rolnych. Im wyższe zbiory, tym niższe ceny, tym większe kłopoty na rynku rolnym. I jakkolwiek by to paradoksalnie brzmiało, sytuacja amerykańskich farmerów nie jest lepsza niż polskich rolników.W Stanach będą to nie tylko kłopoty farmerów, ale również wielkich korporacji maszyn rolniczych. W ostatnim kwartale firma Deere & Co straciła 74% zysków, spadają ceny ziemi, rośnie zadłużenie farmerów w bankach.Klucz w RosjiCo się stało? Rośnie produkcja - w tym samym czasie - spada popyt. Dopóki Rosja nie będzie zdolna płacić za import żywności, dopóty rynek rolny nie ulegnie poprawie. Tak, jak przed laty brak żywności w Związku Radzieckim określał sytuację farmerów amerykańskich i kanadyjskich, tak do ubiegłego roku rynek rosyjski stanowił o przychodach rolników amerykańskich, zachodnioeuropejskich i polskich chłopów.Wszyscy pamiętamy czasy "klęski urodzaju" - wówczas nie dało się zebrać tego co urosło, bo nie było sznurka do snopowiązałki. Teraz nie zawsze opłaca się zbierać. Cena kwintala zebranego zboża, cena kilograma wieprzowiny nie pokryje ceny owego przysłowiowego sznurka. W Polsce wytłumaczenie tej sytuacji jest proste, ale i społecznie niebezpieczne.Arynkowa reakcjaGospodarstwo chłopskie na zmiany cena reaguje "arynkowo" - im niższa cena, tym wyższa podaż. Ponad dwa miliony gospodarstw chłopskich konkuruje ze sobą podażą produkcji rolnej. A im wyższa podaż, tym niższa cena - ale gospodarstwo chłopskie nie pracuje dla zysku. Gospodarstwo chłopskie dąży do osiągnięcia maksymalnego dochodu. A zatem im niższa cena, tym więcej trzeba sprzedać, ażeby dochód globalny utrzymać na tym samym poziomie - co od ponad 7 lat udaje się rzadko. I to nie jest tylko klęska urodzaju - jaka również spotka amerykańskich rolników - to jest przede wszystkim klęska odziedziczonej, "zamrożonej" przez socjalizm, przez ponad pół wieku struktury rolnej w Polsce.Na zmianę polskiego rolnictwa nie wystarczyło tych 10 lat transformacji. Potrzebne jest nam pilnie kolejne 10 lat szybkiego wzrostu gospodarczego.

STEFAN MAŁECKI-TEPICHT