Zachodnie spółki straciły 15 mld funtów na emerging markets
Międzynarodowe spółki straciły w 1998 r. na emerging markets ponad 15 mld funtów szterlingów (24 mld USD) w wyniku niezdawania sobie sprawy z panującej tam korupcji, biurokracji i zorganizowanej przestępczości lub niedoceniania innych nietypowych źródeł ryzyka.Badająca ryzyko brytyjska firma konsultingowa Merchant International Group (MIG) obliczyła, że straty te sięgają od 8% do 10% spodziewanych zwrotów z bezpośrednich inwestycji zagranicznych. MIG opracowała swój raport na podstawie odpowiedzi na ankietę, otrzymanych od 7,5 tys. międzynarodowych spółek z Wielkiej Brytanii, Europy kontynentalnej, Skandynawii i Stanów Zjednoczonych. Z raportu wynika, że 84% przedsięwzięć rozpoczętych w ostatnich trzech latach na wschodzących rynkach nie osiągnęło założonych celów finansowych, a 26% z nich w ogóle się nie powiodło.Przyczyn owych strat (przekraczających 15 mld funtów) MIG w 25% upatruje w biurokratycznej mitrędze i różnicach w metodach prowadzenia biznesu, w jednej czwartej - w łapówkarstwie i układach towarzyskich rządzących światem interesów, a w kolejnych 25% - w zorganizowanej przestępczości, różnego rodzaju ekstremizmach i terroryzmie. 15% przyczyn tych niepowodzeń to zły dobór partnerów, a 10% - nieuczciwa konkurencja.Raport wyraźnie stwierdza, że jest nie wystarczające opieranie się jedynie na analizach ryzyka, opracowywanych przez banki i agencje ratingowe. "Prognozując koszty swoich operacji na emerging markets spółki lekceważą bardziej egzotyczne przesłanki, takie jak kultura, nacjonalizm czy religia" - głosi raport. Prezes MIG-u Stuart Poole-Robb jest zdania, że wiele tego rodzaju zagrożeń z szarej strefy zwiększa się.Rzeczywisty koszt przestępczości i terroryzmu w ub.r. oszacowano na miliard funtów, czyli o 20% więcej niż rok wcześniej. "Zorganizowana przestępczość będzie stanowiła coraz większe zagrożenie, gdyż staje się coraz bardziej wyrafinowana" - czytamy w raporcie MIG. "Przy ponad 4 tys. przestępczych grup wszystkich narodowości straty te mogą być znaczne, jeśli spółki nadal będą lekceważyły to zjawisko".Inne rosnące zagrożenie to biznesowe układy i nadużycia, co jest szczególnie powszechne w krajach Azji. "Wielu dyrektorów spółek nie ma pojęcia, co dzieje się na ich zagranicznych rynkach" - głosi raport. Przed wybuchem np. azjatyckiego kryzysu finansowego wiele lokalnych spółek stanowczo zaprzeczało w swoich raportach przesyłanych do central, jakoby w regionie groził jakiś kryzys.Drugi rok z rzędu Pakistan zajmuje pierwsze miejsce na sporządzonej przez MIG liście najbardziej ryzykownych krajów dla brytyjskich spółek. Indonezja awansowała z trzeciego miejsca na drugie, a z czwartego na trzecie - Rosja. Dla spółek ze Stanów Zjednoczonych najbardziej ryzykowny jest Meksyk, tuż za nim uplasowały się Chiny i Rosja.Stuart Poole-Robb spodziewa się w przyszłym roku znacznej poprawy w Tajlandii, Malezji i na Filipinach, natomiast w Indonezji, Japonii i Chinach zajmie to więcej czasu. W Europie Wschodniej, a zwłaszcza w Rosji, sytuacja pod tym względem jest niepewna, a w Afryce i na Bliskim Wschodzie "bardzo niepokojąca". W Ameryce Łacińskiej można spodziewać się poprawy w Argentynie, Brazylii i Chile, mimo niedawnych kłopotów z realem.Merchant International Group poddała analizie 40 rodzajów ryzyka, które mogą szkodzić interesom na emerging markets. Podzieliła je na bierne i legalne - takie jak język, zwyczaje, przepisy prawne - oraz aktywne i nielegalne - np. piracka produkcja czy kradzieże.Prawie 60% ankietowanych spółek przyznało, że ich straty na zagranicznych rynkach wynikają ze zwracania zbyt małej uwagi na lokalne zwyczaje i stosunki. Na przykład jedna z zachodnioeuropejskich firm, zajmująca się handlem detalicznym, była zaszokowana fatalnymi wynikami swojego nowego oddziału w Turcji. Nie wzięła jednak pod uwagę tego, jak na stosunki z turecką kadrą kierowniczą i dostawcami wpłynie mianowanie prezesem wyjątkowo zdolnego Greka.