ABN AMRO
Obawy przed dalszą eskalacją konfliktu na Bałkanach spowodowały stratę na wartości większości walut środkowoeuropejskich. Na rynku polskim osłabienie złotego poza uwarunkowaniami międzynarodowymi jest również spowodowane spekulacją jednego z zagranicznych banków - ABN AMRO.Mimo że w piątek większość środkowoeuropejskich walut odrobiła zeszłotygodniowe straty, to po sobotnio-niedzielnych nalotach na cele w Kosowie i rozważanym przez NATO użyciu sił lądowych złoty, korona, forint ponownie zaczęły tracić na wartości w stosunku do euro, które z kolei słabnie do dolara. Według zagranicznych analityków, presja na osłabienie forinta jest spowodowana tym, że Węgry graniczą z Jugosławią. Mimo że Polska i Czechy leżą daleko od miejsca konfliktu, to inwestorzy ze względu na bezpieczeństwo wycofują środki z całego regionu.
dokończenie - str. 2
Powoduje to, że złoty i korona tracą na wartości. - Nie ma paniki na rynku, przez cały dzień kurs złotego oscylował wokół parytetu. Dopóki jednak nie zakończy się konflikt w Jugosławii, dopóty nie ma większych perspektyw na poprawę i umocnienie polskiej waluty - powiedział PARKIETOWI Paweł Gajewski, dealer walutowy z Westdeutsche Landesbank Polska. Jego zdaniem, za sukces można uznać to, że pomimo tylu niekorzystnych informacji złoty utrzymuje się na poziomie wokół parytetu.Według dealerów, od kilku dni na polskim rynku międzybankowym spekulacyjnie osłabia złotego ABN AMRO. Operacja polega na tym, że w ciągu dnia skupuje on np. dolary po coraz wyższej cenie, a potem na fixingu odsprzedaje je z dużym zyskiem (średnią cenę zakupu ma niższą od ustalonej na fixingu).Najwięcej traci na tym NBP, bo do ustalenia kursu fixingowego bierze ceny walut z końca dnia, kiedy są one spekulacyjnie wywindowane. Wówczas bank, który w ciągu dnia, podbijał kurs jednym zleceniem, oddaje NBP kupione przez siebie dolary. Poszkodowane są również inne banki, które na koniec dnia zamykają swoje pozycje ze stratą. Jak dowiedział się PARKIET, w ten sposób handluje m.in. ABN AMRO.Dealerzy postulują, żeby zmienić zasady fixingu, chcą, żeby pełnił on funkcję jedynie informacyjną. Banki musiałyby wtedy zamykać swoje pozycje na rynku, w takich warunkach spekulacja byłaby znacznie trudniejsza. Co prawda, można byłoby pozostawiać pozycje walutowe na następny dzień, ale wiązałoby się to ze zbyt wielkim ryzykiem. Na razie dealerzy są skłonni bojkotować "spekulanta", nie zawierając z nim transakcji.
PIOTR UTRATA