Nieprawidłowości przy prywatyzacji BSK
Sądowy wyrok dotyczący nieprawidłowości przy prywatyzacji Banku Śląskiego oddala się w czasie. Wczoraj Sąd Rejonowy w Warszawie - z powodu choroby sędziego - odroczył sprawę do września.
Oskarżonymi w głośnej przed laty "sprawie BSK" są trzy osoby: Marian R., były prezes banku, Sławomir S., były dyrektor departamentu w Ministerstwie Finansów, i Stefan K., były wiceminister finansów. Pierwszemu prokuratura stołeczna stawia zarzut działania na szkodę spółki, pozostałym niedopełnienia obowiązków. Marian R. oskarżony jest m.in. o to, iż przy prywatyzacji banku nie zapewnił sprawnego działania biura maklerskiego BSK, co ograniczyło możliwości potwierdzania świadectw depozytowych osobom, które wzięły udział w ofercie. W konsekwencji inwestorzy nie mogli dysponować swoimi papierami na pierwszych sesjach od debiutu walorów BSK na giełdzie. W toku przeprowadzonego przez prokuraturę śledztwa okazało się, że świadectwa na czas potwierdzone miało ścisłe kierownictwo banku i część jego pracowników. Prezes Marian R. ujawnił, że w dniu debiutu papierów (25 stycznia 1994 roku), zamierzał zbyć część swojego pakietu akcji, "czym mógł doprowadzić do obniżenia prestiżu banku".Zdaniem prokuratury, o sprawne działanie biura maklerskiego nie zadbał też Sławomir S. Chodzi o zapewnienie odpowiedniego sponsora emisji akcji BSK. Z kolei Stafan K. "bez jednoznacznego uzyskania wymaganej uchwały Rady Ministrów" podjął decyzję o utworzeniu dodatkowej puli akcji BSK skierowanej dla pracowników banku.Zawiadomienie w sprawie domniemanego przestępstwa skierowała do prokuratury Komisja Papierów Wartościowych i Giełd. Śledztwo trwało ponad dwa lata. Do sformułowania aktu oskarżenia doszło w 1997 roku. Dwukrotnie odbywały się posiedzenia sądu w sprawie cofnięcia dokumentów do prokuratury. W końcu na wczoraj wyznaczono termin rozprawy. Do odczytania aktu oskarżenia dojdzie jednak najwcześniej we wrześniu.
PIOTR FREULICH