Zachowanie się naszego rynku w ciągu kilku ostatnich tygodni potwierdza opinie na temat dużej siły warszawskiego parkietu, jak również spostrzeżenia, dotyczące znacznego uniezależnienia się WGPW od giełd zachodnich, a zwłaszcza NYSE. Wzrosty, które stały się udziałem polskich indeksów, z pewnością cieszą, ale trudno oprzeć się wrażeniu, iż kończą one pewną sekwencję, po której musi nadejść kilkutygodniowa korekta. Nie jest oczywiście przesądzone, czy poniedziałkowy szczyt był tym ostatnim, natomiast na pewno można powiedzieć, że obecnie potencjał wzrostowy giełdy jest ograniczony. Przynajmniej tak to wygląda po uwzględnieniu sygnałów, płynących z analizy technicznej. WIG dotarł do górnego ograniczenia czteromiesięcznego kanału trendowego, a wszystkie szybkie wskaźniki sugerują silne wykupienie i przegrzanie rynku. Niestety, teoria ta ma pewien słaby punkt, mianowicie wydaje się, iż jest dość powszechna. W przekonaniu o dobrych długoterminowych perspektywach naszej giełdy inwestorzy mogą próbować wyprzedzić innych graczy i wykorzystywać każdą zniżkę do zajmowania pozycji w nadziei, iż korekta będzie płytka lub może wcale jej nie będzie. Skutek będzie taki, że wzrosty pewnie potrwają jeszcze kilka sesji, ale od wspomnianej dekoniunktury raczej nie uciekniemy. Sądzę, iż WIG nie przekroczy w znaczący sposób poziomu 17 200 punktów.Jako ciekawostkę należy przypomnieć, że od wczoraj pracujemy wyłącznie na siebie, co oznacza, iż zarobiliśmy już na wszelkie możliwe podatki. Wyliczony przez Centrum Adama Smitha Dzień Wolności Podatkowej wypadł w tym roku 15 czerwca i pozostaje jedynie żal, że tak późno... Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku w związku z planowaną obniżką podatków to ważne święto nie wypadnie w połowie wakacji.
.