W tym tygodniu mijają dwa lata od dewaluacji tajlandzkiego bahta, która była zwiastunem kryzysufinansowego w całym regionie. Wygląda na to, że azjatyckie tygrysy odzyskały już zaufanie inwestorów.

Niektóre azjatyckie rynki znajdują się obecnie nawet w lepszej formie niż przed kryzysem. Analitycy narzekają, że inwestorzy nazbyt rozkręcili koniunkturę na giełdach, która znacznie wyprzedza to, co dzieje się w skali makro, i zachowują się równie irracjonalnie jak w okresie kryzysu. Wówczas pozbywali się akcji nie tylko słabych spółek, ale też solidnych korporacji. Teraz wszystko bezkrytycznie kupują. A przecież - jak zauważa Friedrich Wu, główny ekonomista Development Bank of Singapore - restrukturyzacja zadłużenia i reformy gospodarcze przebiegają nadal "boleśnie wolno".Przykładem może być Hongkong, gdzie władze, zamiast pozwolić rynkowi na ustalenie cen nieruchomości i akcji, interweniują na rzecz ich podtrzymania na określonym poziomie. Ta była kolonia brytyjska wciąż przeżywa ostrą recesję, ale indeks Hang Seng plasuje się znacznie powyżej poziomu notowanego przed kryzysem 23 października 1997 r. .Anil Daswani z Salomon Smith Barney twierdzi, że z punktu widzenia właściwej wyceny (fair value) rynek jest przewartościowany. Z wyliczeń wynika bowiem, że Hang Seng znajduje się 25% powyżej poziomu uzasadnionego przez fundamenty.W tym roku Hang Seng (do czwartku) zyskał aż 42%, a ceny akcji zachęcają spółki do plasowania nowych emisji walorów. Wartość papierów oferowanych tylko w minionym tygodniu wyniosła równowartość 630,7 mln euro. Indeks giełdy w Seulu (Korea Płd.) w lipcu 1997 r. osiągnął poziom 800 pkt., w minioną środę pobił zaś dotychczasowy rekord ustanowiony 18 października 1995 r. Jednak restrukturyzacja bardzo zadłużonych tamtejszych konglomeratów (czeboli) postępuje bardzo wolno.Robert Medd z Deutsche Securities ocenił kondycję 50 azjatyckich spółek cieszących się największą popularnością wśród inwestorów. Dostrzega kontynuację trendu sprzed kryzysu: większość firm konsumuje więcej kapitału, niż kreuje.

A. T.