Korekta, z którą mamy do czynienia, ma równie łagodny przebieg co poprzednie kilkumiesięczne wzrosty. Mimo splotu niekorzystnych informacji napływających z giełd zagranicznych oraz zniechęcających informacji makroekonomicznych z krajowego podwórka, nastrojom inwestorów wciąż daleko do pesymizmu. Ponieważ trudno jest znaleźć motywację do dokonywania dużych zakupów przez szerokie grono graczy, poniekąd wbrew trendowi rynku, a z kolei po stronie podaży też nie należy spodziewać się jakiejś paniki, efektem tego są najniższe obroty od początku bieżącego roku. Taki stan rynku pozwala odważniejszym inwestorom na próby lansowania coraz to nowych pomysłów, aczkolwiek dochodowość takich inwestycji rzadko przekracza 10%, i to tylko przy założeniu doskonałego wyczucia rynku. Jest to dobry moment na przemyślenie strategii inwestycyjnej oraz powrót to analizy fundamentalnej, która lepiej pozwala określić parametry zysku i ryzyka naszych inwestycji. Warto bowiem zwrócić uwagę, że na parkiecie jest wciąż wiele spółek pokazujących dobre wyniki bądź tanio wycenionych, a nie będących ostatnio przedmiotem gry pod przejęcia czy wezwania. Ponieważ nie należały one do liderów hossy, inwestowanie w nie wydaje się znacznie bezpieczniejsze, jako że ewentualni sprzedający nie tam będą szukać zysków do realizacji. Alternatywą dla dwóch wyżej opisanych strategii, jednej wymagającej szybkich ruchów spekulacyjnych, a drugiej - konsekwencji i wiary we własne możliwości analityczne nieco na przekór szerokiemu rynkowi, jest po prostu zwiększenie udziału gotówki w portfelu. Nie jest to bynajmniej rekomendacja wyzbywania się akcji; wręcz przeciwnie - tak długo jak trwa hossa wygrywa ten, kto ma więcej akcji niż gotówki, jednak z punktu widzenia psychiki inwestora giełdowego, zrównoważony portfel wydaje się dobrym rozwiązaniem na najbliższe tygodnie.
.