Odwołanie premiera Rosji przyczyną spadków w Moskwie

W poniedziałek oczy inwestorów z całego świata były skierowane na Rosję. Po zdymisjonowaniu premiera Siergieja Stiepaszyna przez prezydenta Jelcyna, posiadacze rosyjskich akcji zaczęli panicznie zamykać pozycje. Niewielkie wzrosty zanotowały natomiast giełdy w Budapeszcie i Pradze.

BudapesztPierwsza sesja w tygodniu przyniosła nieznaczny wzrost głównego budapeszteńskiego indeksu. BUX zyskał wczoraj 0,33% i zamknął dzień na poziomie 7128,19 pkt. Początek dnia nie zapowiadał jednak wzrostów. Na fali negatywnych doniesień politycznych z Rosji i dużej deprecjacji moskiewskiego indeksu, węgierscy inwestorzy zaczęli sesję od wystawiania zleceń sprzedaży. Jednak wraz ze zmianą niekorzystnego trendu w Moskwie i wzrostem frankfurckiego indeksu DAX, budapeszteńskie akcje zaczęły zyskiwać na wartości. - W końcowej fazie sesji inwestorzy zdali sobie sprawę, że zmiana premiera w Rosji nie jest aż tak ważnym wydarzeniem dla tutejszego rynku - stwierdził jeden z lokalnych maklerów.PragaCzescy inwestorzy nie przejęli się zbytnio napiętą sytuacją polityczną w Rosji. Tamtejszy podstawowy indeks PX-50 wzrósł na pierwszej sesji w nowym tygodniu o 0,21% i zamknął dzień na poziomie 520,2 pkt. Pomimo niewielkiej aprecjacji czescy analitycy nie są zadowoleni z przebiegu notowań. Ich zdaniem, większość ruchów cen jest dość przypadkowa, a spowodowane to jest bardzo niskimi obrotami, jakie od kilku dni utrzymują się na praskim parkiecie. Znaczny spadek na początku sesji zanotowały akcje spółki z branży energetycznej CEZ, po tym jak czeski minister finansów zapowiedział, że nie należy się spodziewać do końca br. podwyżki ceny energii elektrycznej. Później jednak pojawili się chętni do zakupu walorów CEZ i w efekcie spółka straciła tylko 0,4%. Największym zainteresowaniem inwestorów cieszyły się w poniedziałek papiery firmy telekomunikacyjnej SPT Telecom. Obroty akcjami tej spółki stanowiły 1/4 wszystkich transakcji na praskiej giełdzie.MoskwaPoczątek poniedziałkowych notowań zapowiadał krach na moskiewskiej giełdzie. Po kilkunastu minutach sesji większość spółek traciła już kilkanaście procent, a po pierwszej godzinie podstawowy indeks RTS notował poziom o 11% niższy niż w piątek - To była bardzo nerwowa reakcja inwestorów. Nikt nie chciał kupować wystawionych na sprzedaż akcji - powiedział jeden z rosyjskich analityków. Powodem takiej wyprzedaży była decyzja prezydenta Jelcyna o zdymisjonowaniu premiera Siergieja Stiepaszyna. Rosyjski prezydent zaproponował na to stanowisko Władimira Putina (byłego szefa wywiadu). W najbliższy piątek Duma powinna głosować nad zaakceptowaniem tego kandydata. W późniejszej fazie sesji na rynku pojawił się świeży kapitał, głównie zagraniczny. - Po tak szybkim spadku ceny rosyjskich akcji stały się niezwykle atrakcyjne, co skłoniło do zakupów - powiedział Reutersowi Martin Diggle z Brunswick Warburg. Jego zdaniem, popyt został także wywołany ogłoszeniem terminu wyborów do parlamentu na 19 grudnia br. Ta data była zgodna z wcześniejszymi przewidywaniami specjalistów. - Niektórzy inwestorzy uwierzyli plotkom, że Jelcyn nie chce wyborów. Ogłoszenie ich daty zakończyło takie domysły - uważa Diggle. W efekcie na koniec poniedziałkowej sesji RTS obniżył się o 1,39% i zanotował poziom 101,72 pkt.

Kolumnę redagują ANDRZEJ KRZEMIRSKI i grzegorz zybert