Przedłużająca się bessa na rynku papierów wartościowych ma kilka przyczyn fundamentalnych. Wciąż słabe wyniki notują spółki giełdowe, a zagraniczni inwestorzy są już znudzeni oczekiwaniem na ich poprawę. Na najważniejszej giełdzie świata - NYSE - zaczął się trend spadkowy, co odbija się także na rynku warszawskim. Wreszcie - bessę pogłębia nieczytelna polityka makroekonomiczna, prowadzona przez obecną ekipę rządzącą.W ostatnich dniach mieliśmy kilka tego dowodów. Sejm przyjął w trybie nadzwyczajnym poprawkę do ustawy emerytalnej, pozwalającą na zaciąganie przez Fundusz Ubezpieczeń Społecznych pożyczek w budżecie państwa. Natychmiast też rząd zdecydował się udzielić 4-miliardowej pożyczki, motywując to tym, że emeryci nie mogą stać się ofiarami błędów w funkcjonowaniu systemu. Troska o emerytów jest godna uznania, tyle że rząd miał dość czasu i możliwości, by załagodzić kryzys finansów FUS, nie naruszając prawa.Tymczasem uchwalona nowela jest sprzeczna z literą i duchem ustawy o finansach publicznych, która miała przecież dyscyplinować i porządkować wydatki państwa. Wielu polityków głosujących za poprawką argumentowało, że w tym wypadku racje prawne musiały ustąpić racjom wyższym, odnoszącym się do praw emerytów. Z tego też względu wyraża się przekonanie, że Trybunał Konstytucyjny nie zajmie się ustawą, która w dość oczywisty sposób jest bezprawna.Taka postawa jest bardzo groźna dla porządku prawnego i dla finansów państwa. Inwestorzy uzyskali kolejny dowód na to, że w Polsce polityka stoi przed prawem, a reguły prawne mogą być zmieniane w zależności od sytuacji. Bardzo groźny to dla rynku sygnał.Kolejnym było uchwalenie przez Sejm przepisu wydłużającego zasiłki macierzyńskie, co będzie kosztować budżet - według wstępnych wyliczeń - 400 mln zł. Nie jest to suma, która zachwiałaby finansami państwa, ale stało się to w przededniu debaty nad ustawą budżetową, która i bez tego nie będzie łatwa. Rząd próbuje uporządkować swą politykę gospodarczą i uczynić ją bardziej spójną, co jest warunkiem niezbędnym do odzyskania zaufania środowisk biznesowych, a jednocześnie duża grupa posłów, rzekomo wspierających rząd, przyjmuje ustawę sprzeczną z jego programem. Dla inwestorów jest to oczywisty sygnał, że polityka gospodarcza staje się nieprzewidywalna. Zasiłki będą wypłacane z kasy FUS. Wiele oznak wskazuje na to, że w przyszłym roku będzie miała ona, podobnie jak w tym, niedobór, w związku z czym rzeczywisty deficyt finansów publicznych będzie wyższy od uchwalonego w ustawie budżetowej.Jeżeli rząd chce uspokoić inwestorów, powinien jak najszybciej przedstawić wiarygodne dowody, że panuje nad sytuacją i że polityka gospodarcza będzie w przyszłym roku bardziej spójna niż dotychczas. Nieszczęsny zapis o wydłużeniu urlopów macierzyńskich powinien zostać szybko skasowany przez Senat. Koalicja musi głośno i jednoznacznie podjąć uchwałę, że do końca kadencji nie będzie rozszerzała przywilejów socjalnych, a zdrowie i przejrzystość finansów publicznych stanie się dla niej celem priorytetowym. Należy zerwać z praktyką finansowania części wydatków państwa poza zapisami ustawy budżetowej. Powinno to znaleźć wyraz w ustawie budżetowej. Dla inwestorów wiarygodność i przejrzystość finansów publicznych jest ważniejsza niż zapis o niskim deficycie, który de facto staje się fikcją.Warto skorygować w przyszłorocznym budżecie zapis o finansach FUS, przyjmując bardziej realistyczny poziom ściągalności składek, by uniknąć powstawania w Funduszu nieustannego deficytu. W ustawie powinna zostać ujawniona nieszczęsna "pożyczka" dla FUS. Z uzasadnienia ustawy budżetowej nie można się zorientować, czy 14-miliardowa dotacja do FUS na rok przyszły uwzględnia konieczność spłaty "pożyczki". Jeżeli nie - trzeba to skorygować.Pozytywnym sygnałem dla inwestorów byłaby też kontynuacja prac nad zreformowaniem systemu podatkowego. W ostatnich tygodniach reforma podatków najwyraźniej zeszła na dalszy plan. Rząd nie ma siły, by ją kontynuować, zajęty własną rekonstrukcją i kryzysem finansów FUS. Bardzo źle, bo reforma podatków dałaby gospodarce impuls rozwojowy, a dla inwestorów byłaby dowodem na to, że rząd nie jest tylko pochłonięty akcją ratunkową, ale ma pomysły na przyszłość.
Witold Gadomski publicysta "Gazety Wyborczej"