OFE deklarują aktywną rolę w spółkach
Wejście funduszy emerytalnych na giełdę oznacza pojawienie się na niej grupy nowych, silnych inwestorów finansowych, którzy będą z czasem odgrywali coraz większą rolę w akcjonariatach spółek. Część OFE deklaruje bardzo aktywną politykę nadzoru właścicielskiego.
Według ustawy, fundusze nie mogą na giełdzie zaangażować więcej niż 40% swoich aktywów, przy czym inwestycja w walory jednej spółki nie może być większa niż 5% aktywów. Obecnie największe aktywa o wartości ponad 260 mln zł ma OFE Commercial Union. Maksymalnie więc ten fundusz może zaangażować w jedną spółkę 13 mln zł. Z tabel giełdowych wynika, że za te pieniądze można kupić już kilka małych spółek. Jednak fundusze deklarują, że będą się angażować tylko w duże firmy o sporej kapitalizacji, które mają odpowiednią płynność - najchętniej w te, które wchodzą w skład indeksu WIG20.W przyszłym roku co miesiąc na konta OFE będzie trafiać ok. 800-900 mln zł, czyli łącznie ok. 10-11 mld zł. Do tego trzeba też doliczyć ok. 4 mld zł zaległości z tego roku, co łącznie daje 14-15 mld zł. Jeśli CU zachowa swój obecny udział w rynku, bliski 25%, to (nie licząc wzrostu wartości aktywów) będzie dysponował ok. 3,5-3,75 mld zł. Potrzeba więc tylko roku, aby CU był w stanie zakupić pakiet od 5 do 10% akcji takich spółek, jak Agora (obecna wartość rynkowa - 2,2 mld zł), BIG-BG (3,5 mld zł), Elektrim (2,8 mld zł) czy Kredyt Bank (1,5 mld zł). Tak dużego zaangażowania można się jednak spodziewać w kolejnych latach, gdy wielkość aktywów zmusi fundusze do lokowania coraz większych środków na giełdzie i jednocześnie pozwoli ograniczyć ryzyko.Po kilku latach prawie wszystkie większe spółki znajdą się nie tylko w zasięgu, ale także w portfelach funduszy emerytalnych. Ze względu na wielkość giełdy, a przede wszystkim z powodu braku dostatecznej liczby dużych spółek, fundusze stracą możliwość szybkiej wymiany portfela i będą zmuszone do zwiększenia nadzoru nad zarządami w celu maksymalizacji zysków ze swoich dotychczasowych inwestycji.Według Mariusza Dąbkowskiego, zarządzającego OFE Ego, fundusze już wkrótce zaczną korzystać z prawa głosu i zmuszać szefów spółek giełdowych do większego wysiłku przy zwiększaniu wartości spółki. Dla OFE bowiem najważniejszy będzie zysk z inwestycji, realizowany bądź w formie zwiększenia wartości akcji, bądź dywidendy.- Fundusze nie będą się zgadzały na to, aby zarządy spółek przeznaczały zyski na kapitały zapasowe, traktując to jako zabezpieczenie przed ewentualnymi stratami - stwierdził M. Dąbkowski. - Nie może być tak, żeby spółki osiągały zysk i nie dawały zarobić akcjonariuszom.Zarządzający OFE zastrzegają jednak, że nie będzie ręcznego sterowania spółkami. Wymagałoby to bowiem zbyt wielu ludzi i środków, a przede wszystkim nie pozwala na to prawo. Jeden OFE nie może nabyć więcej niż 10% akcji jednej spółki.- To pokazuje, że ustawodawca narzucił funduszom rolę inwestorów pasywnych - powiedział Robert Legierski, wiceprezes PTE Pekao/Alliance. - Ten limit jest zbyt mały, żeby prowadzić aktywną politykę właścicielską. Choć jest wystarczający, jeśli jedna spółka znajdzie się w orbicie zainteresowania kilku funduszy.Zdaniem Piotra Szczepiórkowskiego, wiceprezesa PTE CU, współpraca OFE między sobą czy z innymi dużymi inwestorami finansowymi jest bardzo prawdopodobna. Dopuszcza nawet możliwość wymiany zarządów, które nie realizują przyjętych strategii bądź źle działają. Według Michała Szczurka, członka zarządu PTE Nationale Nederlanden, taki scenariusz będzie rzadkością, ale jest możliwy. Uważa on, że OFE będą raczej się aktywizowały w sprawach dla spółek najważniejszych, np. przy okazji sprzedaży firmy inwestorowi strategicznemu.- Ostatnie pół roku pokazało, że mali akcjonariusze są w niekorzystnej sytuacji wobec dużych inwestorów - powiedział P. Szczepiórkowski. - Już w tej chwili to, jak zarząd traktuje drobnych inwestorów wpływa w znacznym stopniu na nasze decyzje inwestycyjne. Jeśli ta sytuacja będzie się prze będziemy wykorzystywać naszą coraz mocniejszą pozycję do wpływania na działania zarządów.
Marek Siudaj