Czwartkowa sesja nie przyniosła większych zmian w obrazie warszawskiego parkietu. Obroty nadal utrzymują się na bardzo niskim poziomie, a rynek zdaje się nie reagować na bodźce płynące z otoczenia. Ten ostatni element z pewnością jednak nie martwi inwestorów, gdyż sygnały te do pomyślnych nie należą. Zwłaszcza ostatnia prognoza przedstawiona przez RCSS, w której przewiduje się możliwość wystąpienia dziewięcioprocentowej inflacji w grudniu liczonej rok do roku. Paradoksalnie, niestety, tak postawiona teza może przyczynić się do wzmocnienia oczekiwań inflacyjnych i w rezultacie spełnić się. Jej efekty odczuł już teraz słabnący złoty, który traci na wartości w wyniku sprzedaży polskiej waluty przez zagranicznych inwestorów obawiających się pogorszenia sytuacji gospodarczej. W tym kontekście warto przy okazji zauważyć, że względna stabilność giełdowego parkietu potwierdza tylko tezę o braku obecności w tym segmencie zagranicznego kapitału, a tym samym zmniejsza szansę na przejście rynku w fazę trwałych wzrostów. Trudne zadanie stoi również przed Radą Polityki Pieniężnej, która podejmując decyzję o ewentualnej korekcie stóp procentowych będzie musiała jednak uważać, by nie zdusić nabierającego dynamiki tempa wzrostu gospodarczego. Sytuację w tym względzie może nieco rozjaśnić publikacja danych na temat deficytu płatniczego, która nastąpi 2 listopada br., choć wydaje się, że w tym dniu najważniejszym tematem na rynku będzie jednak przedział cenowy na akcje PKN.
.