Bony skarbowe
W trakcie wczorajszego przetargu zanotowano dynamiczny wzrost popytu na bonyskarbowe oraz wyraźny wzrost rentowności wszystkich notowanych papierów. Toostatnie zjawisko jest nieco zaskakujące, wydawało się bowiem, że impuls związanyz podwyżką stóp procentowych powinien już wygasnąć. Być może inwestorzywykorzystują wzrost inflacji do forsowania niższych cen bonów.
W minionym tygodniu, po raz pierwszy od bardzo dawna, na rynek napłynęły dobre wiadomości. Bardzo nerwowe wcześniej nastroje na rynku walutowym uległy uspokojeniu po decyzji wicepremiera Leszka Balcerowicza o pozostaniu w rządzie. Jednocześnie rząd zgodził się na prowadzenie bardziej restrykcyjnej polityki budżetowej. Dowodem tego jest fakt pozostawienia w projekcie przyszłorocznej ustawy budżetowej bez zmian wcześniejszego założenia, że średnioroczna inflacja w 2000 r. wyniesie 5,7%, mimo iż skorygowano poziom deficytu budżetowego. Przyczyną zwiększenia wielkości deficytu o 2,7 mld zł jest konieczność zwiększenia dotacji na Fundusz Ubezpieczenia Społecznego. Tym samym deficyt budżetowy wzrośnie z 1,9 do 2,3% PKB i wyniesie 15,4 mld zł.Według informacji Ministerstwa Finansów, po jedenastu miesiącach bieżącego roku deficyt budżetowy osiągnął 95,2% wielkości planowanej na cały rok i w listopadzie nie zwiększył się w stosunku do poprzedniego miesiąca. Z kolei w październiku zmniejszył się wyraźnie deficyt obrotów bieżących, deficyt handlu zagranicznego zaś był najniższy od maja bieżącego roku, co może wskazywać na poprawę wyników eksportu.Jedyna niekorzystna informacja wiązała się z prognozą poziomu inflacji. Według przedstawiciela resortu finansów, wyniesie ona w grudniu (w stosunku do grudnia ubiegłego roku) 9,6%, jednak tego od pewnego czasu niemal wszyscy się spodziewali. Średnioroczny poziom inflacji obniży się jednak do 7,2% wobec 11,8% w 1998 r.Europejska agencja ratingowa Fitch IBCA podtrzymała oceny wiarygodności kredytowej naszego kraju, oceniając, że ostatnie zaostrzenie polityki monetarnej daje podstawę do spadku inflacji, wzrostu PKB oraz stabilizacji deficytu obrotów bieżących. Jeśli jednak ten ostatni będzie się pogarszał, to niezbędna będzie weryfikacja oceny.Być może w trakcie przetargu obligacji, który odbył się w ubiegłą środę, mieliśmy do czynienia z pierwszymi oznakami zmiany tendencji na rynku finansowym. Po raz pierwszy od dłuższego czasu uaktywnił się popyt. W odpowiedzi na ofertę sprzedaży obligacji o wartości nominalnej 1,2 mld zł nabywcy złożyli zlecenia kupna o wartości 3,2 mld zł. Największym powodzeniem cieszyły się zerokuponowe obligacje o dwuletnim terminie wykupu. Zanotowano spadek rentowności tych papierów, podobnie jak obligacji pięcioletnich.Popyt, podaż i obrotyNa wczorajszy przetarg inwestorzy złożyli oferty zakupu bonów o wartości nominalnej 2,29 mld zł. Oznacza to wzrost w stosunku do poprzedniego tygodnia o 743 mln zł, czyli aż o ponad 48%. Wzrost zainteresowania papierami skarbowymi był dostrzegalny już w ubiegłą środę na aukcji obligacji. Interesujące jest jednak, że mimo wzrostu popytu nabywcy starają się z dobrym skutkiem obniżać ceny zakupu bonów.Wartość nominalna papierów wystawionych do sprzedaży przez Ministerstwo Finansów wyniosła wczoraj 1,55 mld zł i była wyższa niż w trakcie poprzedniego przetargu o 250 mln zł, czyli o nieco ponad 19%. W przypadku podaży mamy do czynienia z trwającym od połowy listopada trendem zwyżkowym. Jak się wydaje apetyt emitenta na środki pozyskane tą drogą nie słabnie. Na kolejny przetarg wartość bonów zaoferowanych do sprzedaży wyniesie 1,7 mld zł, będzie więc wyższa o kolejne 150 mln zł. Zwiększenie podaży zostało zaordynowane po wczorajszym przetargu, gdyż pierwotnie Ministerstwo Finansów zamierzało sprzedać papiery o wartości identycznej, jak wczoraj.Wartość nominalna zawartych transakcji wyniosła 1,28 mld zł i była niższa niż poprzednio prawie o 20,5 mln zł, czyli o 1,6%. Emitent odrzucił oferty kupna o wartości nieco ponad 1 mld zł, stanowiące 44% całkowit zgłoszonego popytu. Tym samym plan sprzedaży bonów został zrealizowany w 82,5%, a mimo to rentowność wyraźnie wzrosła. Popyt był wyższy od podaży aż prawie o 48%.RentownośćW trakcie wczorajszego przetargu zanotowano dość dynamiczny wzrost rentowności wszystkich notowanych rodzajów bonów. Średnia rentowność papierów 6-tygodniowych wyniosła 16,38% i osiągnęła poziom najwyższy na rynku. Oznacza to wzrost o 1,44 punktu procentowego, czyli o 9,6% w stosunku do 15 listopada, kiedy to papiery te były notowane po raz ostatni. W ich przypadku popyt był zdecydowanie niższy od podaży, emitent zaś odrzucił ponad 10% ofert kupna.Rentowność bonów 13-tygodniowych zwiększyła się z 15,91% do 16,12%, czyli o 0,21 punktu procentowego, a więc o 1,32% i odbyło się to w warunkach niewielkiej przewagi podaży nad popytem. Znacznie mniej dynamicznie, bo z 16,34% do 16,41%, a więc o 0,07 punktu procentowego, czyli o 0,41% zwiększyła się średnia rentowność bonów 26-tygodniowych. Jednak w ich przypadku popyt nieznacznie przeważał nad podażą, emitent zaś przyjął do realizacji niespełna połowę złożonych ofert kupna. W przypadku bonów 52-tygodniowych zanotowano wzrost rentowności z 16,26% do 16,36%, a więc o 0,1 punktu procentowego, co oznacza wzrost o 0,63%. Na rynku tych papierów zanotowano bardzo wysoką nadwyżkę popytu nad podażą, sięgającą 165%. Mimo iż dynamika wzrostu rentowności dla tych papierów nie należała wczoraj do najniższych na rynku, emitent wykorzystał wysoki popyt do pozyskania środków i zwiększył wartość ich sprzedaży o ponad 106 mln zł ponad pierwotnie planowaną.Struktura popytu i podażyW strukturze popytu zanotowano dość niejednoznaczne tendendencje. Z jednej strony z prawie 54% do 58% zwiększył się udział bonów o najdłuższym terminie wykupu, czyli 52-tygodniowych, z drugiej zaś, aż 16% stanowiły oferty kupna papierów 6-tygodniowych. Wyraźnie obniżył się natomiast udział bonów 13- i 26-tygodniowych. Po stronie podaży wyraźnie dominowały papiery o krótszych terminach wykupu. Udział bonów 52-tygodniowych obniżył się z prawie 54% do 32,3%, na następnym przetargu zaś spadnie do 23,5%. Największy udział w podaży miały wczoraj papiery 6-tygodniowe - wynosił on prawie 39%.
ROMAN PRZASNYSKI