Trudno przewidywać przyrost podaży pieniądza
Kwota przyrostu podaży pieniądza ogółem była w ub.r. minimalnie niższa niż rok wcześniej. Natomiast - podobnie jak w 1998 r. - wyższa od założeń NBP.Znacząco różna w obu ostatnich latach była struktura przyrostu podaży pieniądza. Niektóre zmiany wiązały się ze specyfiką 1999 roku. Tak można oceniać wzrost znaczenia przyrostu pieniądza gotówkowego. Niemal jedna trzecia jego wartości miała miejsce w grudniu - przed początkiem 2000 roku. Z kolei sytuacja odwrotna - zmniejszenie skłonności do oszczędzania - przez wielu ekonomistów jest przynajmniej częściowo uzasadniana obawami przed bombą milenijną. Przyczyny upatruje się jednak również w innym, już nie jednorazowym, zjawisku. Coraz większe jest bowiem zainteresowanie innymi sposobami lokowania pieniędzy, takimi jak: ubezpieczenia z funduszami, fundusze inwestycyjne, papiery wartościowe. W ub.r. to zainteresowanie wiązało się dodatkowo z obniżaniem oprocentowania depozytów. Styczniowa redukcja stóp procentowych NBP wywołała szybkie, 2-3-punktowe obniżenie rentowności lokat.Ponaddwukrotnie wyższy udział w strukturze przyrostu podaży pieniądza kredytów dla ludności uzasadnia się znacznym potanieniem cen kredytów, wynikającym z obniżania stóp procentowych NBP. W efekcie realny przyrost kredytów konsumpcyjnych wyniósł w ub.r. 39,5%, depozytów zaś - zaledwie 3,3%.Należności od podmiotów gospodarczych - pomimo niewielkiego zwiększenia udziału w strukturze przyrostu podaży pieniądza - rosły w ub.r. relatywnie wolno. Ich dynamika była trzykrotnie niższa niż kredytów dla ludności, co uzasadnia się słabszym tempem wzrostu gospodarczego.W 1998 r. NBP starał się jeszcze osiągać swój główny cel - obniżanie tempa wzrostu cen, a w dalszej perspektywie ich stabilizację - poprzez realizację celów pośrednich. Jednym z nich była kontrola przyrostu podaży pieniądza. Był to ostatni rok takiej działalności i po raz kolejny udowodnił pewną nieskuteczność tej metody. Początkowa prognoza NBP zakładała przyrost podaży w granicach 30,4-35,7 mld zł. Działająca od lutego 1998 r. Rada Polityki Pieniężnej nieco ten przedział zmieniła, ustalając 28,2-35,3 mld zł. Pod koniec roku sytuacja wymusiła zwiększenie górnej granicy do 41 mld zł. Na koniec roku było to ponad 44,3 mld zł.W 1999 r. obowiązywał bezpośredni cel inflacyjny - wartości innych parametrów polityki pieniężnej były jedynie szacowane. W przypadku podaży pieniądza było to 34-41 mld zł. Choć wynik był znów wyższy - niemal 43 mld zł - niezrealizowanie celu inflacyjnego uzasadnia się głównie wzrostem cen paliw i żywności oraz osłabieniem złotego.Tegoroczny szacunek przyrostu podaży pieniądza to 38,8-47,9 mld zł. Jak widać, choć nie jest to jej cel, RPP nie chce znów się pomylić i ustaliła górną granicę na wysokim pułapie. Obserwowane na początku roku tendencje zdają się na razie wskazywać na wynik, bliższy dolnemu poziomowi przewidywań Rady.
PRZEMYSŁAW SZUBAŃSKI