Drobni inwestorzy w Szwecji
Działające od 34 lat Stowarzyszenie Szwedzkich Inwestorów Indywidualnych (Aktiespararna) jest potężną siłą, z którą liczą się nie tylko przedsiębiorcy, ale również władze.
Pod koniec 1999 r. do Aktiespararna należało ponad 134 tys. osób. Członkami organizacji są jedynie prywatni inwestorzy, a ich liczba rośnie z roku na rok. - Widać wyraźnie bardzo silną korelację między wzrostem liczby członków stowarzyszenia a sytuacją na giełdzie - mówi Leif A. Vindevag, członek zarządu giełdy sztokholmskiej ds. rozwoju i kontaktów z zagranicą.Wprawdzie giełda formalnie nie wspiera stowarzyszenia, to jednak gorąco mu kibicuje. Jak podkreśla L. Vindevag, giełda przychylnie odnosi się do wszystkich inicjatyw, które prowadzą do rozwoju rynku kapitałowego. A Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych niewątpliwie jest taką inicjatywą. - Zawsze uważaliśmy, że potrzeba nam czegoś na kształt związku zawodowego inwestorów. To bardzo ważne, by drobni inwestorzy mieli swój głos, nie tylko po to, aby przeciwdziałać ewentualnym patologiom, ale także wpływać na decyzje legislacyjne - mówi L. Vindevag.Przeciw fuzji Renault-VolvoPowstała w 1966 r. Aktiespararna spełnia dwie podstawowe funkcje: jest lobby oraz świadczy usługi dla swoich członków. Jest w pełni niezależną instytucją. - Nie bierzemy pieniędzy od firm, gdyż doprowadziłoby to do utraty naszej niezależności - mówi Birgit Malmenstam-Skytt, przewodnicząca Aktiespararna. Pracuje w nim od 1973 r. Wcześniej przyprowadzała do biura także swojego syna. Malec, bawiąc się wśród książek o inwestowaniu i raportów analitycznych, sam łyknął giełdowego bakcyla i dziś... pisze książki dla młodzieży o inwestowaniu.Żaden szwedzki biznesmen czy polityk nie ignoruje obecnie drobnych inwestorów skupionych w Aktiespararna. - Jesteśmy traktowani jako licząca się siła w kwestiach finansowych i etycznych, zwłaszcza tych związanych z papierami wartościowymi. Naszym największym sukcesem było zablokowanie fuzji Volvo z Renault - mówi Birgit Malmenstam-Skytt. Rozmowy o fuzji tych firm prowadzono w latach 1993-94. Stowarzyszenie nie chciało fuzji, wychodząc z założenia, iż w jej wyniku stracą drobni akcjonariusze. Po zmasowanej kampanii do fuzji z Renault nie doszło. Zaś Volvo po kilku latach połączyło się, tyle że z amerykańskim Fordem.Podstawowymi źródłami finansowania Aktiespararna są wpływy ze składek. Członek płaci rocznie około 260 SEK, istnieje jednak wiele zniżek, np. dla akcjonariuszy do 28 lat. Pokaźnym zastrzykiem pieniędzy są także wpływy ze szkoleń i sprzedaży własnych wydawnictw (członkowie korzystają ze zniżek). Posiada również własne biuro maklerskie, które oferuje korzystne prowizje dla członków.Aktiespararna czerpie zyski z ogłoszeń oraz... gry na giełdzie. Około 120 tys. inwestorów należących do stowarzyszenia uczestniczy w wewnętrznym funduszu inwestycyjnym. O tym, w co zainwestować pieniądze członków stowarzyszenia, decyduje specjalny komitet w sztokholmskiej centrali. Specjaliści od asset management zajmują dwa najwyższe piętra biurowca. Ich inwestycje w ostatnich latach są bardzo udane. Na pytanie o najbardziej trafione spółki, Birgit Malmenstam-Skytt odpowiada, że jeśli ktoś poważnie inwestuje w Skandynawii, to z pewnością interesuje się Nokią i Ericssonem. Stowarzyszenie inwestuje jedynie w akcje spółek notowanych na giełdzie.Pomogli WallenbergowieUbiegłoroczny budżet stowarzyszenia wyniósł 169 mln SEK (80 mln złotych). Nie zawsze jednak było tak dobrze. W pierwszych latach działalności w stowarzyszeniu się nie przelewało, a nawet groziła mu likwidacja z powodu braku środków. Inwestorom rękę podali wówczas... przemysłowcy i bankierzy. Z pozoru wygląda to na paradoks, ale na sukcesie ruchu inwestorów indywidualnych zależało przedstawicielom elity finansowej Szwecji, np. rodzinie Wallenbergów. Wychodzili oni z prostego założenia, że skoro inwestorzy walczą o uczciwe zasady i przejrzystość funkcjonowania rynku kapitałowego, to per saldo opłaci się to także im, bo rynek się rozwinie, a ich akcje zyskają na wartości.Zwiedzając kilkupiętrowy biurowiec stowarzyszenia w centrum Sztokholmu nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Aktiespararna robi to, czym w Polsce zajmuje się kilka instytucji związanych z rynkiem kapitałowym. Wydaje np. almanachy spółek giełdowych, książki o rynku kapitałowym, strategiach inwestowania, analizie technicznej, a także prowadzi kursy - od tych dla początkujących inwestorów, o podstawach funkcjonowania rynku kapitałowego i analizy technicznej do kursów maklerskich i na doradców inwestycyjnych. Stowarzyszenie wydaje także swoje własne pismo - miesięcznik "Aktie". Poza artykułami o giełdzie, analizie technicznej itp., znajdują się w nim także rekomendacje dotyczące konkretnych spółek, wystawiane przez analityków Aktiespararna.Dwa razy w roku stowarzyszenie organizuje kongresy (najbliższy odbędzie się za tydzień marca w Goeteborgu). Na spotkania zapraszani są przedstawiciele zarządów największych spółek. Członkowie stowarzyszenia - podobnie jak w Polsce analitycy - sami odwiedzają spółki. Rocznie zaglądają do 60 przedsiębiorstw. Trudno przed nimi coś ukryć. Corocznie pojawiają się bowiem z ramienia organizacji na kilkuset zwykłych i nadzwyczajnych walnych zgromadzeniach akcjonariuszy (Aktiespararna trzyma w tym celu na swoim rachunku inwestycyjnym akcje wszystkich firm giełdowych). Inwestorzy mogą skorzystać z pomocy prawników stowarzyszenia.Społeczeństwo akcjonariuszyIdea organizacji inwestorów nie podobała się na początku nie tylko tym, którzy mieli coś do ukrycia. - Postawa społeczeństwa wobec inwestowania nie była zbyt przychylna. W opinii wielu ludzi, kupowanie akcji na giełdzie było "brudnym interesem" - mówi Leif Vindevag. Ostatnie kilka lat hossy sprawiło jednak, że giełdą interesują się w Szwecji niemal wszyscy. W państwie liczącym 8,8 mln obywateli, jest teraz 5,6 mln akcjonariuszy. L. Vindevag podkreśla jednak, że duża część nie gra bezpośrednio na giełdzie, ale inwestuje pieniądze poprzez fundusze i programy emerytalne. Do zwiększenia liczby akcjonariuszy przyczyniła się w dużym stopniu prywatyzacja oraz przyznanie udziałów w firmach ubezpieczeniowych klientom towarzystw.W zeszłym roku kapitalizacja spółek na giełdzie sztokholmskiej wyniosła aż 133% rocznego PKB Szwecji. Od paru lat widać także tendencję do fundamentalnej zmiany waluacji przedsiębiorstw. - Mamy coraz więcej firm software'owych i usługowych. Zmniejszyła się zależność pomiędzy wartością księgową a kapitalizacją spółek. Nie liczą się już w takim stopniu jak dawniej maszyny i żelbeton, ale ludzie - mówi Leif Vindevag. Jego zdaniem, szwedzkie społeczeństwo przekształca się z produkcyjnego w transakcyjne (from production and real value society to transaction and market value society).Aż 85% pieniędzy na giełdzie zarządzanych jest przez profesjonalistów, a jedynie 15% pozostaje w rękach inwestorów indywidualnych. Okazuje się, że nawet w bogatej Szwecji, gdzie wszyscy mówią po angielsku, ludzie mają problemy ze zrozumieniem nowych zjawisk na rynku kapitałowym. - Niektórym trudno pojąć skalę bogactwa i niewyobrażalne pieniądze, które pojawiły się w ostatnich latach na giełdzie - mówi L. Vindevag.
Dekalog szwedzkiego inwestora1. Podstawowym celem firmy powinna być maksymalizacja wartości akcji w długim okresie.2. Akcjonariusze muszą wiedzieć i akceptować wszystkie wydarzenia istotne dla spółki.3. Zarządy powinny unikać podejmowania działań mających na celu zablokowanie przejęć, które ograniczałyby wpływ drobnych akcjonariuszy.4. Procesy fuzji i przejęć powinny być nadzorowane przez odpowiednie instytucje i poddane ścisłym regulacjom.5. Spółki muszą natychmiast ujawniać informacje o istotnych zmianach akcjonariatu.6. Audytorzy muszą być niezależni i wybierani na zgromadzeniach akcjonariuszy.7. Akcjonariusze mają prawo do wprowadzania własnych punktów na walnych zgromadzeniach.8. Poza zwykłymi kanałami udostępniania informacji, spółki powinny wszystkim udostępniać ważne informacje drogą elektroniczną.9. Akcjonariusze mają prawo wpływać na obsadę przynajmniej jednego członka rady nadzorczej.10. Kadencja członka rady nadzorczej powinna być ograniczona co najwyżej do 12 lat.
GRZEGORZ BRYCKI