Tydzień na rynkach surowców

Mijający tydzień był szczególnie bogaty w wydarzenia na międzynarodowym rynku naftowym. W dalszym ciągu rósł niepokój w związku z niedostateczną podażą ropy, nasilając wzrost notowań. We wtorek osiągnęły one punkt kulminacyjny i w Londynie baryłka gatunku Brent kosztowała już przeszło 31 USD. Zaniepokojenie malejącymi zapasami, zwłaszcza w USA, wyrazili m.in. prezydent Bill Clinton oraz Międzynarodowa Agencja Energetyczna. Państwa OPEC, odpowiedzialne za drastyczne ograniczenie wydobycia, znalazły się pod silną presją i w środę Iran - jeden z głównych przeciwników zwiększenia produkcji - ugiął się pod tym naciskiem. Kraj ten, wspólnie z dużo bardziej wyrozumiałą Arabią Saudyjską zapowiedział, że od 1 kwietnia nastąpi wzrost wydobycia. W reakcji na to oświadczenie cena baryłki ropy Brent spadła w środę poniżej 29 USD.Niewiadomą pozostaje wciąż stanowisko pozostałych członków OPEC, toteż USA nie ustają w staraniach, by zachęcić do zwiększenia dostaw również innych czołowych producentów. Gotowość taką wyraziły już Norwegia, Wielka Brytania oraz Meksyk. W piątek za baryłkę ropy Brent płacono w Londynie ponad 28 USD, tak więc jej cena, po silnych wahaniach, powróciła mniej więcej do poziomu sprzed tygodnia.Tymczasem notowania złota wahały się w stosunkowo wąskim przedziale, wykazując słabą skłonność do wzrostu. W piątek uncja tego kruszcu kosztowała w Londynie ponad 292 USD, wobec około 288 USD w końcu poprzedniego tygodnia. Wszelkie próby bardziej zdecydowanego wywindowania ceny napotykały opór w związku z niepewnością przed zapowiedzianą na 21 marca aukcją, podczas której dojdzie do sprzedaży 25 ton złota z rezerw brytyjskiego banku centralnego. Będzie to piąta i ostatnia z serii takich operacji, na które zdecydowała się ta instytucja.Bardziej zdecydowanej tendencji zabrakło też na rynku miedzi. Po dużej zniżce w poprzednim tygodniu notowania tego metalu w kontraktach trzymiesięcznych oscylowały w Londynie wokół 1750 USD za tonę, by w piątek nieznacznie przekroczyć ten poziom.

A.K.