Marcin Sadlej, dyrektor Departamentu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego CDM Pekao SA

Które rekomendacje są lepszeW zasadzie nie da się porównać rekomendacji różnych ośrodków analitycznych. Trzeba byłoby je posegregować, spisać, kto je wydał i kiedy, co one oznaczają, bo mogą mieć bardzo różne znaczenie, i wtedy dopiero można byłoby powiedzieć, które są lepsze czy gorsze. W trakcie tej pracy okazałoby się, że wielu z nich nie można po prostu ze względu na różną metodologię ze sobą porównać. Panuje dość powszechna opinia (przynajmniej wśród wielu inwestorów indywidualnych), że prawidłowa reakcja na zalecenia wskazane w rekomendacjach jest dokładnie odwrotna. Myślę, że mało kto świadomie wydaje złe rekomendacje upowszechniając je tak, aby przyspieszyć wzrost lub spadek. Inna sprawa, że trafić nie jest tak łatwo, a dodatkowo fakt, iż jest to słowo pisane, powoduje u niejednego analityka paraliż myślowy. Jednomyślność analityków w Polsce... Takie zjawisko rzeczywiście występuje i bardzo mnie niepokoi. Rzadko zdarza się głos zupełnie odmienny od ogółu. Można to zrozumieć - analitycy są ludźmi. Bardzo trudno psychologicznie przeciwstawiać się woli większości. Każdy analityk rozmawia z innymi analitykami, z inwestorami, ze spółkami. Dlatego każdy de facto myśli podobnie. Z jednej strony, myśląc podobnie dochodzimy do podobnych wniosków, z drugiej ? wiedząc o tym boimy się wychodzić przed szereg. Odważni, którym zdarza się coś nowego wymyślić, zdarzają się bardzo rzadko i ich pomysły sprawdzają się również bardzo rzadko. ... i na Zachodzie.Nie jest zdecydowanie inaczej. Być może trochę, o tyle że tam ośrodków analitycznych jest znacznie więcej. Być może ktoś wydając tam rekomendację czuje, że ona ma mniejszą wagę i przez to jest mu łatwiej. Jeśli jest bardzo wielu analityków, to zawsze znajdzie się ktoś, kto powie coś innego. Nie sądzę jednak, aby była to duża różnica. Ludzie są tacy sami i jest mała szansa, aby coś się tu zmieniło. To, czego u nas brakuje, to nie różnic, ale rzetelności. Celem analityka powinno być przede wszystkim dostarczanie informacji i przemyśleń o spółce. W tym celu po pierwsze spółki muszą z nami współpracować, po drugie analityk musi być specjalistą od danej branży. Nasz rynek jest na to za młody. Analitycy to ludzie z wykształceniem ogólnym, nie zaś specyficznym dla danej branży. Siłą rzeczy nabieranie specjalistycznego doświadczenia trwa powoli. Jednak z perspektywy pięciu lat widać, że postęp jest ogromny.Kim są polscy analitycySą bardzo młodzi i są entuzjastami. Większość osób związanych z rynkiem kapitałowym chciałaby bardzo szybko dojść do znaczącej pozycji. Najbardziej przeszkadza mi fakt, że wśród analityków jest bardzo mało ludzi, którzy są prawdziwymi specjalistami od danej branży. Jednym powodem jest to, że nasz rynek jest bardzo mały i analityk specjalizujący się w konkretnej branży ma mało zajęcia, drugim to, że jest bardzo młody. Jaki jest poziom polskich rekomendacjiPolska jest młodym rynkiem, gdzie wszystko się zmienia, ale na pewno idziemy w dobrym kierunku. Pracuję sześć lat na rynku i widzę, że z roku na rok jest coraz lepiej. Bardzo dużo polskich analiz jest na poziomie podobnym do zachodniego, a przynajmniej na poziomie tych zachodnich analiz pisanych dla naszego regionu. Sporo zależy tu od samych inwestorów. Mamy do czynienia głównie z inwestorami instytucjonalnymi i oczekujemy od nich także pogłębionej wiedzy w sprawach inwestycji. Niestety, jest z tym różnie. Potencjalni inwestorzy zadają podczas organizowanych przez nas spotkań bardzo mało pytań potwierdzających znajomość tematu. Jeśli więc piszemy coś bardzo wymyślnego, to trafia to niekiedy w próżnię. Ilu analityków jest w PolsceSzacunkowo mamy około 50 analityków ?fundamentalnych?, czyli takich, którzy obserwują spółki i regularnie do nich jeżdżą. Mamy kilkanaście biur maklerskich posiadających zespoły analityczne. Największe liczą niecałe 10 osób. Oprócz tego mamy dużą rzeszę analityków ?rynkowych?, zajmujących się także analizą techniczną. Trzeba pamiętać o rozróżnieniu analityków pracujących po ?buy side?, czyli we wszelakiego rodzaju funduszach, które inwestują na rynku kapitałowym, emerytalnych i inwestycyjnych oraz po ?sell side?, czyli w biurach maklerskich. Podział na ?sell side? i ?buy side? w zasadzie w Polsce zaczyna dopiero funkcjonować. Do ?sell side? i ?buy side? potrzebny jest zupełnie inny typ człowieka. Analityk po stronie ?buy side? musi być bardzo dociekliwy, bo jego zadaniem jest przede wszystkim czytanie tego, co jest dostępne na rynku, wyciąganie z tego wniosków, ewentualnie potwierdzanie ich w spółce. Analityk po ?sell side? musi znacznie większy nacisk kłaść na umiejętność sprzedania swoich przemyśleń.Trafność rekomendacjiNikt nie trafia w 100 procentach. Co więcej, w zachodnich biurach nie spotkałem się nigdy w ogóle z określaniem procentowego wskaźnika ?trafień?. Trzeba pamiętać o tym, że w biurach nastawionych na inwestorów instytucjonalnych analizy są formą wsparcia sprzedaży, a analityk jest w dużym stopniu sprzedawcą. Z jednej strony musi być obiektywny i rekomendacja musi mieć sens, z drugiej strony nierzadko ważniejsze jest, aby generować biznes, czyli obrót.Jak firmy traktują analitykówRóżnie. W wielu przypadkach spotykamy się z niechęcią lub jesteśmy po prostu okłamywani. Bardzo rzadko firmy traktują nas jako partnerów w ich ?sprzedaniu? się na rynku, o co w końcu tak naprawdę chodzi. Trochę się to poprawia, ale kilka lat temu bardzo przydatna dla analityka była znajomość psycho- i socjologii. Najważniejsze było, aby popatrzeć w oczy prezesowi i ocenić, czy mówi prawdę. Bardzo szybko uczyliśmy się na własnych błędach. Spółki zaczynają sobie zdawać sprawę z tego, że raz okłamując analityka ma się potem u niego kilka lat ?karencji?. Poziom merytoryczny rozmów jednak bardzo często pozostawia wiele do życzenia. Rozmowa odbywa się często na zasadzie: to my sobie tak sobie pogadamy, pouśmiechamy się. Ja nie zadaję głębokich pytań, bo i tak wiem, że nie dostanę odpowiedzi, a jak już je zadaję, to w odpowiedzi słyszę: ?bo wie Pan, nie mogę na to odpowiedzieć?. Najczęściej moja interpretacja jest wtedy prosta ? tak naprawdę sami nie wiedzą.