Pod koniec tygodnia rynek po raz pierwszy od dość dawna pokusił się o próbę zmiany znudzonych i minorowych nastrojów. Wydaje się, że choć może być to tylko kolejne wahnięcie nastrojów, to mimo wszystko warto spróbować ? ostatecznie jeśli już, to straci się niewiele, a do wygrania, w przypadku pozytywnej zmiany trendu, jest naprawdę dużo.
W ten optymistyczny sposób można podsumować dwa ostatnie dni minionego tygodnia. Impulsem do wzrostu w czwartek było z pewnością obudzenie nadziei internetowych w USA po bardzo pozytywnych wynikach kwartalnych Yahoo! I choć odnosi się to do naszej sytuacji w niewielkim stopniu, to jednak powrót optymizmu został uznany za szansę i dla naszego rynku. Rozumowanie jest proste ? skoro poruszamy się w obszarze niewielkich wahań ? najwyżej plus minus 5% na WIG-u, to mając w tej chwili raczej nastroje pesymistyczne niewiele ryzykujemy inwestując na krótki termin. A jeśli sprawy potoczą się dobrze, to możemy wiele zyskać. Co ważniejsze, w takich sytuacjach, jeśli ktoś nie zdecyduje się na inwestycję w momencie pesymistycznego nastroju rynkowego, dużo trudniej będzie mu zrobić to po kilku czy kilkunastu dobrych sesjach ? taka jest już psychologia. Po kilku miesiącach stabilizacji każdy większy ruch cen powoduje chęć do realizacji zysków.Co teraz?Zatem odważnie. Ci, którzy wykorzystali sesje minionego tygodnia, są w dużo lepszej sytuacji ? mogą obserwować spokojnie kursy, trzeźwo kalkulując, co dalej będzie się działo. Dużo większy szkopuł mają ci, którzy nie podjęli w porę decyzji. Pozostaje im w zasadzie poczekać aż do momentu, kiedy bardziej ewidentny będzie dalszy scenariusz. Choć z pozoru wydaje się to rozumowaniem dość pokrętnym, to statystycznie moim zdaniem, jest zdecydowanie najlepszym wyjściem. Pamiętajmy, że stabilizacja trwa trzy miesiące, a ruch który po niej nastąpi będzie odpowiednio silny. Zatem kilka pierwszych sesji to nie znacząca część. Oczywiście, wszystko pod warunkiem, że rzeczywiście trend się zmieni i to, co obserwujemy dzisiaj nie jest tylko kolejnym wahnięciem koniunktury w przedziale kilku procent. Dlatego więc warto poczekać.MożliwościMusimy jeszcze pamiętać o konsekwencjach ewentualnego scenariusza wydarzeń. Jeśli rzeczywiście stanie się coś ciekawego, to rynek, nastawiony od kilku tygodni na poszukiwanie pomysłów, będzie musiał przestawić się na większe, bardziej ?rynkowe? spółki. Zatem spory ruch ? szczególnie odczuć mogą to te akcje, które ostatnio były obiektem tzw. pomysłów. Krótko mówiąc, uwaga inwestorów przesunie się w takim wypadku bardziej z MIDWIG-u na WIG20. Oczywiście, jeśli trend się nie zmieni, to za kilka dni będziemy mieli do czynienia z poważnym pesymizmem i szybką realizacją zysków ? wtedy pewnie za tydzień lub dwa znów odżyją pomysły, być może tym razem jakieś nowe. Rynek bowiem całkowitej próżni nie znosi.Za i przeciwW ubiegłym tygodniu pisałem, że trzy miesiące stabilizacji to stanowczo za długo jak na naszą giełdę. I to chyba jest główny argument za tym, żeby coś się zmieniło. Trudniej jest potwierdzić tę tezę argumentami czysto fundamentalnymi ? nie sądzę, by realne wyniki za II kwartał mogły stanowić jakieś bardzo pozytywne zaskoczenie (choć oczywiście można zawsze taką ideologię do nich dorobić). W zasadzie niełatwo poprzeć tę teorię argumentami związanymi z przepływami środków ? jak to zresztą analizowałem w ubiegłym tygodniu. Pozostaje więc tylko wyczucie ? największy skarb inwestora i jego największy wróg. Każdy z nas ma własne, więc na własne wyczucie musi się zdać.
Marcin Sadlej