Problem aktualny od lat

Dawno temu, jako student ekonomii, musiałem wkuwać koncepcję tzw. Nowego Międzynarodowego Ładu Ekonomicznego. Konfrontuję ją z dzisiejszym językiem rozmów o problemach międzynarodowych przy okazji lipcowego spotkania przywódców G7 (plus Rosja) na Okinawie. Jest to zupełnie inny język i odmienna wizja naprawienia świata. Wraca jedynie problem oddłużenia krajów najbiedniejszych, który jest stałym fragmentem gry Północ-Południe.W czasie największej gorączki, czyli na początku lat 70., ofensywa Trzeciego Świata miała podobnie rewolucyjny charakter, jak walka socjalizmu z kapitalizmem. Nic dziwnego, liderami Południa byli przywódcy socjalistycznego wówczas Egiptu, Algierii oraz Libii i Kuby, doradcy pochodzili zaś z ZSRR lub Chin Ludowych. Całą winę za nędzę i niedorozwój Południa obarczano bogatą Północ. Zawiniła podwójnie ? raz jako bezwzględni kolonizatorzy, dwa ? jako autorzy nie sprawiedliwych reguł gry, które forują silniejszych i gnębią słabszych. Wina miała być odkupiona na rozmaite sposoby, w tym bezpośrednią pomocą i darowaniem długów. Trzeci Świat odrzucał liberalne recepty porządku międzynarodowego i wewnętrznego, szukając sukcesu w nacjonalizacji, ciężkiej industrializacji, planowaniu i autarkii.Sukcesu nie było, bo go być nie mogło. Trzeci Świat obudził się po dwóch straconych dekadach w biedzie, z jeszcze większymi długami, nieefektywnym sektorem publicznym i skorumpowaną biurokracją ? widząc jednocześnie awans azjatyckich ?tygrysów?, które poszły inną drogą. Zbankrutował realny socjalizm w Europie i wyczerpały się źródła dotychczasowej inspiracji, pieniędzy, terrorystycznych szkoleń oraz wiary w księżycową ekonomię, nauczaną w Moskwie, Berlinie i Warszawie.Od połowy lat 80. (tzw. plan Bakera) Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy ? czyli głównie dawcy kredytów ? żądają zmian strukturalnych, prywatyzacji oraz demokratyzacji życia publicznego. Wielu wcześniejszych orędowników Nowego Ładu odnalazło się dzisiaj w szeregach przeciwników globalizacji, ale tu prym wiodą organizacje pozarządowe z Północy, a nie rządowe VIP-y z Południa. Wrócił ? jak zwykle ? problem długu i zarówno z Okinawy, jak i Brukseli przyszła pewna nadzieja.Nieoczekiwanie pojawiła się też stosowna inicjatywa w polskim parlamencie ? projekt uchwały wzywającej do oddłużenia Trzeciego Świata. Wywodzi się z tych samych kręgów, z których wyszło uwłaszczenie. Przesłanka jest taka sama ? bogaci winni dzielić się majątkiem z biednymi w imię międzyludzkiej i międzynarodowej solidarności. Szkopuł w tym, że nie wystarczy komuś zabrać i dzielić po równo, żeby zapanował powszechny dobrobyt.Solidarność jest szlachetną ideą, ale trzeba pytać, czy okazana pomoc ? jak w Polsce po roku 1989 ? osłania ustrojowe przemiany, czy też odkłada się na kontach rozmaitych kacyków, gdy oddłużony kraj popada w następne długi.

JANUSZ LEWANDOWSKI