W poniedziałek notowania złotego, zgodnie z oczekiwaniami analityków, otworzyły się poniżej zamknięcia ubiegłego tygodnia. Na fixingu za dolara płacono 4,3600 zł, czyli o 0,75 grosza mniej. W drugiej części sesji, w której z uwagi na wtorkowe święto uczestniczyło bardzo niewielu graczy, złoty odrobił jednak część strat i ostatecznie zamknął się na poziomie 4,3555, czyli o 0,07% niższym niż w piątek. O popołudniowym umocnieniu się naszej waluty zadecydowały głównie notowania euro w stosunku do dolara ma rynkach międzynarodowych. Rynek nie zareagował praktycznie na informacje o odwołaniu przez premiera ministra skarbu państwa Emila Wąsacza i powołaniu na to stanowisko senatora AWS-u Andrzeja Chronowskiego. Ożywienia i większych wahań kursów można spodziewać się już jednak w środę w związku z publikacją danych o lipcowej inflacji. Zdaniem obserwatorów rynku, jej wartość mierzona rok do roku powinna wzrosnąć do 10,9% z 10,2% w czerwcu. Jeżeli wzrost inflacji okaże się jednak dużo wyższy, to niewykluczona jest nawet interwencja w postaci podwyższenia stóp procentowych. NBP poinformował także w poniedziałek o 2,5-proc. spadku podaży pieniądza w lipcu (wyniosła ona 227,661 mld zł). Od początku roku podaż pieniądza wzrosła natomiast o 5,4%.

MN PARKIET newsroom, Warszawa (0-22) 672 81 97-99 [email protected]