Narastająca nierównowaga gospodarcza, której przejawem jest wysoka inflacja, deficyt na rachunku bieżącym i przekraczająca 13% stopa bezrobocia wymaga szybkiej i stanowczej reakcji ze strony rządu. Z grubsza wiadomo, co trzeba robić. Należy uchylić bariery, blokujące konkurencję na rynku krajowym. Chodzi tu zarówno o szybsze przemiany strukturalne, demonopolizację i deregulację gospodarki, jak też otwarcie rynku na konkurencję zewnętrzną. Niektóre monopole utrzymywane są celowo po to, by uzyskać lepszą cenę podczas prywatyzacji. Tak było choćby z telekomunikacją oraz z przemysłem paliwowym. Polityka taka jest krótkowzroczna. Monopole hamują rozwój polskiej gospodarki, zabijają konkurencyjność. Wynikiem tego są choćby nieustanne wzrosty cen paliw, przyspieszające inflację. Rząd musi zerwać z polityką ochrony interesów skoncentrowanych grup nacisku, mających swoje silne wpływy w Sejmie. Przykładem jest sytuacja w cukrownictwie. Decyzje o podniesieniu ceł na cukier oraz obniżeniu ilości cukru produkowanego w kraju były korzystne dla kilkuset tysięcy producentów, lecz przyczyniły się do wzrostu inflacji, a przez to zubożenia dużej części społeczeństwa. Rząd, w obronie dochodów gospodarstw rolnych doprowadził do zamknięcia rynku krajowego przed zagraniczną konkurencją i wciąż waha się z obniżeniem lub zniesieniem ceł na zboże. Chroniąc rynek doprowadził do wzrostu dochodów kilku procent gospodarstw specjalizujących się w produkcji zboża, a jednocześnie obniżenia dochodów większości małych i średnich gospodarstw. Zupełnie nieskuteczne okazują się działania Agencji Rynku Rolnego, która została powołana dla stabilizowania cen produktów rolnych. Zamiast stabilizować raczej destabilizuje, a skoro tak, to należałoby tę instytucję, kosztującą kilkaset milionów złotych rocznie, po prostu zlikwidować.Rząd powinien uważnie przestudiować wyniki międzynarodowych porównań, z których wynika, że zarówno pod względem konkurencyjności, jak i warunków dla funkcjonowania firm Polska plasuje się w dole tabeli. Jednym z czynników, utrudniających firmom działanie, jest korupcja i biurokracja, wymuszająca od przedsiębiorców na różnych szczeblach haracze. Walka z tym powinna być priorytetem polityki rządu.Należy obniżać koszty pracy przez wprowadzenie zmian w kodeksie pracy oraz zmiany w systemie transferów socjalnych, finansowanych przez ZUS, a zatem przez składki, obciążające przedsiębiorców. Koszty pracy w Polsce są najwyższe w krajach środkowoeuropejskich, zaś nasza wydajność pracy jest jedną z niższych w regionie.Wreszcie, trzeba prowadzić twardą politykę budżetową, co wymaga zmiany założeń budżetowych oraz wielu ustaw, nakładających na państwo nadmierne zobowiązania socjalne. Warto byłoby uzupełnić założenia budżetowe o pakiet działań antyinflacyjnych, jasno określający, jakie kroki rząd zamierza przedsięwziąć w tym i przyszłym roku dla poprawy równowagi makroekonomicznej.Tego typu działania zalecane są rządowi przez polskie i międzynarodowe instytuty ekonomiczne oraz przez pracodawców i analityków finansowych. Tymczasem rząd zachowuje się w taki sposób, jakby nie dostrzegał dramatycznych problemów, piętrzących się przed gospodarką. Nastawiony jest tylko na przetrwanie do wyborów i na doraźne poprawianie swego wizerunku wobec wyborców. Nawet nie próbuje przedstawić Sejmowi projektów trudnych, lecz koniecznych dla gospodarki. Przeciwnie, w ostatnich tygodniach wiele jego posunięć było dla równowagi gospodarczej szkodliwe. Przypomnijmy choćby: udzielenie poparcia ustawie uwłaszczeniowej, jednorazowy zasiłek rodzinny, który kosztować będzie prawie 1 mld zł, wstrzymanie egzekucji długów kolei, wstępny zamiar podniesienia składki na kasy chorych, prace nad utworzeniem monopolu Cukier Polski, ustępstwo wobec żądań protestujących związkowców Łucznika, wprowadzenie kontyngentów zezwalających na bezcłowy import zbóż zamiast obniżenia ceł. Działania te szkodzą gospodarce, a ich jedynym celem jest zjednywanie poparcia takiej czy innej grupy wyborców. Wygląda na to, że politycy, wspierający rząd nie zdają sobie sprawy z dramatycznej sytuacji, w jakiej może znaleźć się gospodarka na skutek takich działań, że nie są już zdolni do prowadzenia odpowiedzialnej polityki gospodarczej. Pogrążeni są w kampanii wyborczej, która trwać może jeszcze przez wiele miesięcy. W interesie gospodarki i kraju jest jak najszybsze przerwanie tego dryfu poprzez szybkie wybory parlamentarne.
Witold Gadomski, publicysta ?Gazety Wyborczej?