Warszawa już odporna na Nasdaq
Mimo trwającej przeceny akcji spółek technologicznych w USA i osiągania kolejnych minimów przez Nasdaq, inwestorzy w Warszawie zdają się przywiązywać coraz mniejszą wagę do nastrojów za oceanem. Czy słynna korelacja WIG20 z Nasdaq to przeszłość? Wygląda na to, że tak. Możliwe jednak,że za chwilę WIG ?skoreluje? się z jakimś innym indeksem.
Korelacja WIG20 z Nasdaq była jednyą z charakterystycznych cech wiosennej hossy na warszawskim parkiecie, tematem często podchwytywanym przez prasę i analityków. Korelacja ta, zrazu słabo dostrzegana przez rynek, w końcowym okresie e--hossy traktowana była często jako podstawowe wytłumaczenie zjawisk na GPW. O wadze odniesienia, jakim był Nasdaq, świadczył choćby przebieg notowań ciągłych na GPW i wyczekiwanie rynku na godz. 15.30 (otwarcie giełd w Nowym Jorku). To, jak otworzył się Nasdaq, natychmiast przekładało się na nastroje w Warszawie.Dziś w komentarzach coraz rzadziej zwraca się uwagę na Nasdaq. Powód jest prosty ? korelacja indeksów tej giełdy z podstawowymi wskaźnikami GPW jest coraz trudniejsza do stwierdzenia. A mówiąc prościej, nie ma takiej korelacji. Przykładem są choćby wydarzenia ostatnich dni: gwałtowne spadki Nasdaq nie przekładały się w ogóle na zachowanie się np. WIG20.Z obecnej perspektywy korelację WIG20 z Nasdaq bardzo łatwo wytłumaczyć. Wiosenną hossę na GPW wywołały de facto jedynie spółki określane mianem technologicznych czy internetowych, we wzrostach nie brały zaś zupełnie udziału spółki tradycyjne czy banki. Ponieważ rosnące spółki IT odgrywają dużą rolę w składzie WIG20, ich wzrosty przekładały się na wzrost samego indeksu. Bezkrytyczne dostosowywanie decyzji przez polskich inwestorów do ruchów Nasdaq (np. wyprzedawanie polskich spółek w momencie spadków w USA) przez pewien czas umacniało tylko korelację. Kiedy jednak akcje polskich firm IT znacząco spadły, sugerowanie się Nasdaq wyszło z mody.Zmiany cen akcji firm polskiego sektora IT, z wyjątkiem przypadków, takich jak Optimus, nie wywołują już takich emocji jak wiosną. W porównaniu z szaleństwem e-hossy (i e-bessy) kursy utrzymują się na stabilnym poziomie. Zainteresowanie inwestorów przesunęło się na inne papiery. ? Ludzie przyglądają się dzisiaj w większym stopniu fundamentom spółek. Moda na dopatrywanie się korelacji z Nasdaq minęła ? mówi Jacek Lichota, doradca inwestycyjny ING BSK Asset Management. Jego zdaniem, indeksy warszawskiej giełdy często próbuje się porównywać z indeksami innych giełd. Lichota przypomina, że kiedyś modne były np. porównania z Hang Sengiem czy Bovespą.Z jakim indeksem zatem Warszawa skoreluje się w następnej kolejności? Spoglądając na WIG widać więcej podobieństw do Dow Jonesa (w jego skład wchodzą spółki, które ? podobnie jak w Warszawie ? nie zostały tak bardzo przecenione jak nowa ekonomia). J. Lichota radzi jednak unikać dokonywania porównań.? Jeśli istnieje dziś w Warszawie jakaś moda, to przede wszystkim na blue chips. Świadczą o tym choćby obroty na większych spółkach ? mówi doradca ING BSK. Nie wyklucza jednak, że wkrótce znowu pojawią się komentarze wskazujące na jakąś korelację. Można się spodziewać, że tak jak w poprzednich przypadkach, korelacja będzie z początku niewidoczna. ? Na giełdzie często dochodzi do sprawdzania się tzw. samospełniających się przepowiedni, do których zaliczyć można niewątpliwie różnego rodzaju korelacje ? mówi J. Lichota. Dodaje, że do powstawania takich sytuacji przyczyniają się nie tylko decyzje pojedynczych inwestorów, ale także wielkich globalnych instytucji, które inwestują indeksowo.
GRZEGORZ BRYCKI