Europa wciąż ustępuje USA i Wlk. Brytanii
Rynek akcji w kontynentalnej Europie staje się coraz bardziej powszechny.Z roku na rok zwiększa się kapitalizacja giełd, liczba emitentów i inwestorów,pojawiają się coraz bardziej wyrafinowane instrumenty.
Wielu analityków uważa natomiast, że w Europie wciąż brakuje takiego serwisu informacyjnego, który zapewniłby wszystkim inwestorom równe szanse.Londyńska giełda w 1990 r. uruchomiła elektroniczny Regulatory News Service. Notowane spółki muszą w nim zamieszczać wszystkie informacje, które mogą mieć znaczenie dla rynku i dzięki temu wszyscy akcjonariusze otrzymują je w tym samym czasie i w takiej samej formie. Servis ten jest dostępny na terminalach Reutera, ekranach systemu Topic i na wielu stronach internetowych, w tym również samej giełdy.Podobnie w Stanach Zjednoczonych przepływ informacji nadzoruje Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, aczkolwiek jest wiele kanałów ich dostarczania.W kontynentalnej Europie większość krajów zobowiązuje emitentów do elektronicznego upublicznienia informacji istotnych dla kształtowania się kursów akcji. Zdaniem uczestników rynku, w jednych krajach zasada ta funkcjonuje lepiej niż w innych.Tony Silverman z londyńskiego oddziału Credit Lyonnais zwraca uwagę, że ?informacje pojawiają się etapami, a nie tak, by wszystko było dostępne natychmiast każdemu w tym samym czasie i bez proszenia się?. I dodaje, że wprawdzie spółka udostępnia poprzez giełdę najistotniejsze elementy swoich wyników, to ?prawdziwe informacje? można uzyskać innymi kanałami dopiero później.Gregor Pozniak z Federacji Europejskich Giełd przyznaje, że dyrektywa Unii Europejskiej z 1979 roku w sprawie publikowania informacji przez spółki jest dość ogólnikowa, bo zaleca jedynie, że muszą one być ujawnione ?tak szybko jak to tylko możliwe?.Kwestia powszechnej dostępności informacji stała się jeszcze bardziej istotna w wyniku rewolucji internetowej, która ściąga na rynek coraz więcej detalicznych inwestorów. Handlujący za pośrednictwem sieci narzekają, że często mogą dostać informacje dopiero 15 minut po inwestorach instytucjonalnych, a to może być już za późno.Analitycy zwracają też uwagę, że różnie to wygląda w różnych branżach. Na przykład europejskie spółki telekomunikacyjne mają bardzo zglobalizowany akcjonariat i dlatego częściej dostosowują się do standardów jawności wymaganych przez inwestorów brytyjskich i amerykańskich. I właśnie presja ze strony akcjonariuszy najczęściej decyduje o polityce informacyjnej spółek. Rola instytucji nadzorujących rynek i giełd polega jedynie na tym, by określić minimalne standardy.Zdaniem niektórych analityków, sytuacja w tej dziedzinie byłaby o wiele lepsza, gdyby utworzono ogólnoeuropejską Komisję Papierów Wartościowych i Giełd, ale na to trzeba będzie poczekać jeszcze dobrych kilka lat. Natomiast są silne argumenty za tym, by ujednolicić w strefie euro przepisy informacyjne i dopuszczeniowe, tak jak to się robi ze standardami rachunko-wymi.Argumentem rozstrzygającym okaże się zapewne siła rynku. W kontynentalnej Europie rynek akcji stanowi około 60% produktu krajowego brutto, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii jest to 160?170% PKB.
J.B.?Financial Times?