W czwartek wspólna waluta europejska osiągnęła dwumiesięczne minimum w stosunku do USD. Zaowocowało to rekordowym spadkiem wobec złotego. 3,721 zł ? tak mało jeszcze nigdy (w ponaddwuletniej jego historii) za euro nie płacono.

Zaczynaliśmy od 9,1% powyżej starego parytetu. Dolar kosztował wtedy 4,085 zł, euro zaś 3,75 zł. I właściwie przez cały dzień realna wartość polskiej waluty nie zmieniała się znacząco, a jedynym elementem, który wpływał na kursy względem poszczególnych walut, było zachowanie rynku eurodolara. W praktyce oznaczało to, że złoty osłabiał się względem USD i wzmacniał względem wspólnej waluty. O 11.30 osiągnęliśmy 3,727 zł za euro. Tak mało za walutę europejską jeszcze nigdy nie płacono. Dolara ceniono w tym samym czasie na 4,105 zł. Parę minut potem kurs USD/zł skoczył do 4,115 i jednocześnie o grosz podrożało euro. I mniej więcej takie poziomy (realnie cały czas w okolicach 9,1% powyżej parytetu) utrzymywały się do publikacji danych o inflacji. Po 16.00, mimo świetnych informacji, nie doszło do wybuchu optymizmu. Dlaczego? Bo tak duży spadek inflacji zwiększa prawdopodobieństwo szybkiego spadku stóp procentowych, a to walucie nie służy. Nie oznacza to jednak, że jutro nie dojdzie do umiarkowanych ruchów. Pod koniec transakcji znowu osłabiła się wspólna waluta, dzięki czemu dolar kosztował 4,118 zł, euro zaś 3,721 zł (nie trzeba dodawać, że to kolejne minimum).Coraz więcej analityków dochodzi do wniosku, że obecna słabość euro w stosunku do USD nie jest czymś niezrozumiałym. To kupowanie waluty europejskiej pod koniec 2000 roku, które doprowadziło do przebicia poziomu 0,95, było anomalią (zresztą warto zwrócić uwagę na fakt, że następowało to w chwili, gdy rynki finansowe nie są silnie aktywne). To wtedy zachwiano rynkiem ? argumentują ? a teraz wracamy po prostu do równowagi.Zaczęliśmy z 0,9180, a więc mniej więcej z poziomu przedwczorajszego zamknięcia, i praktycznie od razu waluta europejska zaczęła tracić. Spadek trwał nieprzerwanie aż do południa. Klimat pogarszał fakt, że część inwestorów obawiała się, że Europejski Bank Centralny obniży podstawowe stopy procentowe na swoim wczorajszym posiedzeniu. Osiągnęliśmy 0,9065 (najniższy poziom od dwóch miesięcy), po czym doszło do niewielkiego odreagowania i na poziomie 0,9080 oczekiwaliśmy na decyzję EBC. Stopy pozostały bez zmian, ale euro nie podźwignęło się z upadku. Mało tego, kończyliśmy jeszcze niżej (na 0,9040).Środowe wypowiedzi B. Grabowskiego pogorszyły nastroje na rynku papierów skarbowych, poza tym realizowano zyski spekulacyjne. Pięcioletnia obligacja kosztowała rano 86,80 zł. W ciągu dnia ceny spadły jeszcze bardziej. Przed publikacją danych o inflacji pięciolatka ceniono na 86,65 zł. Po 16.00 było oczywiście lepiej. To, że nie kończymy jeszcze wyżej, zawdzięczamy temu, że część inwestorów dobrą informację wykorzystała do zamykania pozycji. n