W piątek złoty zareagował na czwartkowe dane o inflacji. Były one lepsze od oczekiwanych, i to skłoniło do zakupów. Byłoby pewnie jeszcze lepiej,gdyby nie wzrost oczekiwań dotyczących szybkich zmian stóp procentowych. Pod koniec dnia doszło do korekty. Inwestorzy przestraszyli się informacjio styczniowym poziomie deficytu budżetowego.

Rano byliśmy na 9,45%. To najwyższy poziom od czasu uchwalenia budżetu (kiedy osiągnęliśmy 9,6%). Nie dotarliśmy jednak w okolice 4 złotych za dolara jak wtedy, ponieważ przez te dwa tygodnie dużo wydarzyło się na rynku eurodolara. Tak więc walutę amerykańską ceniono na otwarciu na 4,096 zł, euro zaś na 3,719 zł (kolejne historyczne minimum). Dość szybko doszło do korekty, osiągnęliśmy 9,2% i ta mniej więcej wartość (chodź dochodziło do krótkotrwałych spadków nawet na 9,05%) utrzymywała się aż do późnego popołudnia. Około 11.00 dotarliśmy do 4,106, to najniższy (z punku widzenia złotego) piątkowy poziom wobec dolara. Euro kosztowało wtedy 3,74 zł. Kilka minut po 14.00 opublikowano informacje o realizacji deficytu budżetowego w styczniu. Okazało się, że wskaźnik osiągnął prawie 25%. To dużo (choć dwa lata temu było 20% i mimo to planu w całym roku nie przekroczono), nie dziwi więc, że klimat się pogorszył (przede wszystkim na rynku papierów) i spadliśmy do 9,1%. Potem powrót na 9,3% i tak zakończyliśmy tydzień. Za dolara płacono w ostatnich transakcjach 4,083 zł, za euro zaś 3,74 zł.Wspólna waluta wreszcie trochę odreagowała ostatnie spadki, ale w dalszym ciągu wszystko dzieje się na niskich poziomach.Pierwszych transakcji dokonywano po 0,9060, a więc nieznacznie wyżej niż na czwartkowym zamknięciu. Potem właściwie przez cały dzień przeważał popyt. Około południa dotarliśmy do 0,911 i taki mniej więcej poziom utrzymywał się do publikacji danych o gospodarce amerykańskiej. O 14.30 okazało się, że jest znacznie gorzej, niż oczekiwano. PPI (ceny produkcji) wzrosły bowiem w styczniu aż o 1,1% (to najgorszy wynik od 1990 roku, spodziewano się, że będzie 0,3%). W dodatku złe dane nie są spowodowane wpływem cen żywności i energii, bowiem wskaźnik uwzględniający ich zmiany wyniósł 0,7% (0,1% to średnia prognoz). Czy zatem przy takiej presji inflacyjnej dojdzie do kolejnej obniżki stóp? A jeśli nie dojdzie, to czy uda się obronić przed recesją? Wspólna waluta dotarła do 0,9140 i wtedy poznaliśmy dane o produkcji przemysłowej, które potwierdziły, że dobrze nie jest (spadła ona bowiem o 0,3%, oczekiwano, że się nie zmieni). Oczywiście, obie informacje źle wróżą giełdom. A wspólnej walucie dzięki ich opublikowaniu udało się pod koniec transakcji osiągnąć 0,9160.Na papierach korekta związana z realizacją zysków. Spadek nie byłby tak dotkliwy, gdyby nie reakcja na wysoki poziom realizacji deficytu budżetowego w styczniu. N