Rząd chce, aby wykorzystanie środków z funduszy strukturalnych na koniec 2007 r. sięgnęło 80 proc. całej kwoty przyznanej Polsce w ramach budżetu Unii Europejskiej na lata 2004-2006. To oznacza, że tegoroczne wydatki przekroczyć muszą 16 mld zł. Taką też prognozę wykorzystania funduszy strukturalnych przyjęła wczoraj Rada Ministrów.
Zatwierdzony pułap jest znacznie ambitniejszy niż analogiczne wytyczne na rok ubiegły. W 2006 r. rząd zaplanował wydanie prawie 11,8 mld zł unijnych funduszy. Udało się wykorzystać niespełna 8,1 mld zł. W efekcie zaawansowanie wydatków wyniosło na koniec roku 34,3 proc. całej sumy przyznanej Polsce na lata 2004-2006.
Mimo przeszacowania, dramatu wówczas nie było. Komisja Europejska nie zdecydowała się odebrać nam niewykorzystane środki. Zgodnie z obowiązującą zasadą "n+2", Bruksela sprawdziła bowiem, jak poradziliśmy sobie z funduszami, które zapisano nam na 2004 r. Tymczasem był to rok niepełnego członkostwa w UE. Dzięki temu alokacja była niewielka.
Inaczej wyglądać będzie sytuacja na koniec tego roku. Wówczas zdać musimy Komisji relację z tego, jak wydaliśmy środki przypisane do 2005 r. Stąd wziął się szacunek 16 mld zł. Jeżeli wydamy mniej - stracimy część europejskich pieniędzy.
Sprawa jest na tyle poważna, że Rada Ministrów zdecydowała się przyjąć najbardziej ambitną prognozę wykorzystania funduszy (rząd miał do wyboru także wariant "B", zakładający, że wystarczy, byśmy wydali 14,9 mld zł). To, czy uda się zrealizować plan, zależy m.in. od Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Rząd założył bowiem, że wypłaty z programu Wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw wyniesie 2,54 mld zł. Na poziom absorbcji środków wpływ będą mieć także samorządy (w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego trafić ma do beneficjentów 4,46 mld zł). Spore zadania stoją przed Ministerstwem Transportu. Resort ma sprawić, by z Programu Operacyjnego Transport wypłacono w tym roku przynajmniej 2,5 mld zł.
