Dorosłe dzieci

Tylko w latach 2004-2006 Komisja Europejska przyjęła prawie 350 dyrektyw i ponad 6500 rozporządzeń, nie wspominając o przepisach niższej rangi

Aktualizacja: 23.02.2017 05:16 Publikacja: 23.03.2007 09:00

Kontakt nowo narodzonego dziecka ze światem zewnętrznym jest bardzo ograniczony. Zazwyczaj w połowie drugiego miesiąca życia pojawiają się na jego twarzy pierwsze uśmiechy, a pod koniec tego samego miesiąca zaczyna komunikować się z rodzicami za pomocą różnorakich dźwięków i gestów. Komunikacja werbalna pojawia się znacznie później. Pierwsze słowa dziecko zaczyna wymawiać mniej więcej dopiero po ukończeniu pierwszego roku życia. W wieku półtora roku przeciętnie wypowiada już od kilku do kilkunastu słów, a po skończeniu dwóch lat potrafi prowadzić rozmowę za pomocą prostych i krótkich zdań. Dziecko, które nie potrafi jeszcze mówić, rozumie jednak znacznie więcej, niż wydawać by się mogło postronnym obserwatorom. Brak w pełni rozumianych przez otoczenie reakcji wynika zatem przede wszystkim z niewykształcenia jeszcze przez niemowlę odpowiednich umiejętności.

Analogia z niemowlęciem może nasuwać się na myśl obserwatorom poczynań niektórych instytucji Unii Europejskiej. Urzędnicy w nich zatrudnieni w większości przypadków są wysokiej klasy specjalistami w szerokim zakresie dyscyplin. Jako profesjonaliści świetnie zapewne zdają sobie sprawę z bolączek trapiących gospodarkę Wspólnoty. Wyraz temu zrozumieniu dali, między innymi produkując tony dokumentów na temat tzw. Strategii Lizbońskiej. Zdiagnozowano w nich jedną z głównych przyczyn wolnego wzrostu gospodarczego. To oczywiście przeregulowanie gospodarki, czyli zbyt duża liczba aktów prawnych, krępująca swobodę prowadzenia działalności.

Jest zatem rozumienie problemu. Urzędnicy unijni, podobnie jak małe dzieci, nie potrafią jednak przekuć go na zrozumiałe dla innych działania. Z jednej strony deklarują chęć odbiurokratyzowania gospodarki, z drugiej jednocześnie tworzą tysiące nowych regulacji. W samych tylko latach 2004-2006 Komisja Europejska przyjęła prawie 350 dyrektyw i ponad 6500 rozporządzeń, nie wspominając o przepisach niższej rangi. Ciężar biurokracji zamiast się zatem zmniejszać - przyrasta.

Dysonans między rozumieniem problemów a podejściem do ich rozwiązywania nie jest cechą charakteryzującą wyłącznie eurokratów. Inny przykład podobnego zdziecinnienia obserwować można u istotnej części naszych rodzimych polityków.

W tym przypadku rozbieżność idzie jednak w przeciwnym kierunku. Mówią i robią oni mianowicie często zdecydowanie więcej niż rozumieją, a nawet myślą. Syndrom rozbieżności między zdolnością rozumienia a podejmowanymi działaniami widoczny jest zwłaszcza w wypowiedziach dotyczących problemów gospodarczych. Pół biedy, gdy dotyczy to okresu kampanii wyborczych i prób pozyskania głosów poparcia pod zastaw obietnic bez pokrycia. Gorzej, gdy osoby dotknięte zdziecinnieniem zaczynają rozwiązywać problemy na przykład rolnictwa lub rynku pracy...

W stosunku do dzieci zachować można zazwyczaj daleko idącą pobłażliwość. Nieporadność niemowlaka wywoływać wręcz może rozrzewnienie i tkliwość. Inna jest jednak reakcja na podobne zachowania urzędników lub polityków. Koszty ich działań ponoszą całe społeczeństwa. O wiele taniej byłoby zatem dużą część z nich odesłać po prostu do przedszkola. Nawet na koszt budżetu.

INSTYTUT BADAŃ NAD GOSPODARKĄ RYNKOWĄ

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28