Wczorajsza sesja rozpoczęła się dość niemrawo tuż nad poniedziałkowym zamknięciem.
Te małe plusy i tak były sukcesem byków, gdyż poprzedniego dnia sesja w USA zakończyła się niewielkim spadkiem, a rynki azjatyckie odnotowały niewielkie zmiany. Na plusie udało się utrzymać jeszcze chwilę po rozpoczęciu notowań na rynku kasowym. Dość szybko rynek zaczął słabnąć. Najpierw był to powolny spadek, który około 11.00 przyspieszył. Doszło wtedy do wyznaczenia dołka na poziomie 3577 pkt, który przez dalszą część sesji był jej minimum. Od momentu wyznaczenia tego minimum rozpoczęliśmy fazę korekty spadku. Przebieg notowań w tej fazie nie nastrajał optymistycznie. Ceny wprawdzie rosły, ale bardzo powoli. Przed 14.00 osiągnięte zostało maksimum tej zwyżki. Także
i w tym momencie na wiele więcej nie można było liczyć. Tak jak wcześniejszemu spadkowi towarzyszyła mała aktywność, tak
i w czasie wzrostu nie pojawił się większy kapitał. W takiej sytuacji trudno było myśleć o powrocie do zwyżki. Tym bardziej że z technicznego punktu widzenia, by myśleć o większym ruchu w górę, najpierw należało zanegować poranny spadek, a do tego nie doszło. Po 14.00 ponownie rynek zaczął się osuwać, by w ostatniej godzinie notowań sprowadzić
ceny w okolice minimów sesji. O 16.00, po publikacji słabszych danych dotyczących amerykańskiego rynku nieruchomości, zaliczone zostało nowe minimum. Wczorajszy spadek cen sprowadził nas poniżej minimum z dnia poprzedniego. Nie jest to jednak żadne wydarzenie. Już poniedziałkowa końcowa zwyżka wydawała się naciągana i należało się liczyć z tym, że rynek nie wróci do wzrostu tak szybko, a wręcz przeciwnie - może pogłębić poniedziałkowy spadek cen. Został on pogłębiony, co nie zmienia faktu, że ostatnie dwa dni należy uznać za część wahań, które budują korektę po wcześniejszych wzrostach. Niska aktywność wyraźnie pokazuje, że za tymi zmianami nie stoi poważny kapitał, który może wyznaczać rynkowe tendencje. Z tego wniosek, że do ostatnich zmian cen należy podchodzić ze spokojem i czekać na sygnał poparty aktywnością, bo to będzie znak, że na rynku zachodzi zmiana. Takim sygnałem mogłoby być zejście cen pod poziom lokalnego dołka wyznaczonego w czwartek. Wczoraj ledwie zbliżyliśmy się do ostatniej luki hossy.