426 162 - taką rekordową liczbę nowych rachunków inwestycyjnych otworzyli Chińczycy w ostatnią środę. W tym samym dniu, w którym władze potroiły podatek od transakcji giełdowych, chcąc choć trochę powstrzymać euforię na rynku.

Okazuje się, że nic nie jest w stanie poskromić zapału chińskich graczy. Otwierali po ponad 400 tys. nowych rachunków przez trzy dni z rzędu (kwartalna średnia to "tylko" ok. 300 tys. rachunków na dobę). Liczby robią wrażenie, nawet biorąc pod uwagę populację Chin. Dla porównania, w całej Polsce w ub. r. było aktywnych ok. 230 tys. rachunków maklerskich.

Władze Chin podniosły podatek od transakcji giełdowych z 0,1 proc. do 0,3 proc. - Nowi inwestorzy nie zaprzątają sobie głowy taką podwyżką, bo uważają ją za mało znaczącą - twierdzi Yan Ji, zarządzający z HSBC Jintrust z Szanghaju. Dodaje, że jeśli rynek będzie szedł w górę, jak do tej pory, to prawdopodbnie władze sięgną po drastyczniejsze rozwiązania.

W czwartek indeks CSI 300, grupujący akcje spółek z giełd w Szanghaju i Shenzhen spadł o prawie 7 proc. Jednak w czwartek i piątek odrobił już sporą część strat. Tylko w tym roku wskaźnik zyskał 95 proc. Władze coraz mocniej boją się, że nieuchronna korekta pozbawi oszczędności wiele milionów chińskich rodzin.