Skrócony tydzień minął nam pod znakiem walki na poziomie szczytu z 12 marca. Wtorkowe notowania zaczęliśmy od dużego skoku cen. Rynek nadganiał dwie sesje wzrostów za oceanem. Po tym mocnym początku mieliśmy dwa dni konsolidacji, by w czwartek ponownie ruszyć w górę. Ten czwartkowy wzrost doprowadził do wybicia ponad poziom szczytu z 12 marca. To było ważne wydarzenie, gdyż pokonanie tego poziomu sprawiło, że podaż przestała mieć techniczną przewagę na rynku. Dla byków był to sukces podwójny, gdyż wzmagał nadzieje na wykreślenie formacji podwójnego dna. Posiadacze długich pozycji zaczęli wypatrywać tej formacji tuż po tym, jak ceny zatrzymały swój spadek nad poziomem styczniowego dołka. Na razie scenariusz jej pojawienia się jest tylko teoretyczny. O formacji można mówić dopiero wtedy, gdy ceny wyjdą nad szczyt znajdujący się między budującymi formację dołkami. Do tego nam jednak daleko. Tym szczytem jest bowiem poziom okolic 3200 pkt. Nie ma się więc czym w tej chwili podniecać. Popyt ma naprawdę poważne zadanie do wykonania, zanim miałoby w ogóle dojść do wybicia. Trzeba też pamiętać, że nawet jeśli ta formacja się pojawi, nie oznacza to automatycznie, że rynek w 100 proc. urośnie. Analiza techniczna, jak każda inna, opiera się na prawdopodobieństwie, a nie na pewności. Podwójne dno daje większą szansę na wzrost, ale tego wzrostu nie zapewnia. Tym samym trzeba mieć świadomość, że wybicie może się nie udać.

Powyższe rozważania o możliwości pojawienia się formacji podwójnego dna mogą okazać się bezprzedmiotowe. Pierwsze sygnały słabości pojawiły się jeszcze w czwartek, a więc w dniu, gdy do wybicia ponad szczyt z 12 marca doszło. Wczoraj mieliśmy pogłębienie tej słabości i spadek cen pod poziom wspomnianego szczytu. Pozytywny wydźwięk wybicia jest więc wątpliwy. Sygnałem pełnego zanegowania będzie spadek cen pod poziom minimum wtorkowej sesji. Ciekawie w tym kontekście wygląda baza. W końcówce sesji była ona ujemna, co wydaje się wskazywać na spory pesymizm graczy. To jest jeden z czynników wspierających byków, bo pesymizm na rynku ogranicza skalę możliwej przeceny. Nie oznacza jednak, że takowa nie może się pojawić. Pozostaje nam obserwować zmiany cen i zareagować, gdyby do przełamania wsparcia doszło. Spadek pod ten poziom może bowiem oznaczać powrót przewagi niedźwiedzi.

Parkiet