Po Alcoi i General Electric wczoraj cios rynkom finansowym zadała Wachovia. Bank z Karoliny Północnej zanotował pierwszą od siedmiu lat kwartalną stratę (czytaj poniżej). Analitycy twierdzą, że sezon ogłaszania wyników przez amerykańskie spółki przyniesie nam jeszcze niejedną przykrą niespodziankę. Z końcem tego tygodnia powinniśmy już mieć pierwszy obraz tego, w jakiej są one kondycji.
Do piątku światło dzienne ujrzą raporty za I kwartał 9 z 30 firm tworzących indeks Dow Jones Industrial Average. Zobaczymy też, co dzieje się w 70 spółkach z indeksu S&P 500. Wszystko wskazuje na to, że nie będą to pozytywne wiadomości. Konsensus Bloomberga dla pięciuset największych amerykańskich spółek zakłada już 12,3-proc. spadek zysków w porównaniu z 2007 r. Od 4 stycznia uczestnicy badania obniżali swoje prognozy każdego tygodnia. Wczoraj analitycy banku Goldman Sachs stwierdzili, że "brzydki" początek sezonu wyników jest "zwiastunem rzeczy, które mają nadejść".
Czekając na odpowiedzi
- Dane o zyskach firm mają teraz ogromne znaczenie dla rynków. Inwestorzy otrzymali w ostatnim czasie mnóstwo negatywnych wiadomości. Na razie giełdy reagowały na nie dość spokojnie, ale jeśli wyniki gorsze od przewidywań przedstawi więcej spółek, będzie bardziej nerwowo - mówi w rozmowie z "Parkietem" Jeremy Stretch, starszy strateg rynkowy w Rabobanku International.
Po tym jak w ubiegłym tygodniu niespodziewanie słabe wyniki przedstawiło GE, S&P 500 spadł o 2,7 proc. Wczoraj stratę Wachovii zneutralizowały do pewnego stopnia dane o sprzedaży detalicznej w USA w marcu. Wbrew przewidywaniom, wzrosła ona o 0,2 proc. (czytaj na str. 17.). Giełdy w USA otworzyły się więc na jedynie niewielkim minusie. Pytanie o recesję pozostaje otwarte. Gdzie zaś można znaleźć lepszą odpowiedź niż w raportach IBM czy Coca-Coli?