Dalszy wzrost cen ropy naftowej jest największym zagrożeniem dla tanich linii lotnicznych. Wydatki na paliwo stanowią zwykle 25 proc. kosztów ponoszonych przez te przedsiębiorstwa. Od 2000 r. benzyna potrzebna do odbycia lotu transatlantyckiego podrożała niemal czterokrotnie. Podniebni przewoźnicy zmagają się z ogromną presją cenową (świadczą o tym choćby bankructwa niektórych linii), którą zmuszeni są przerzucać na klientów.
Tanie linie lotnicze coraz częściej wprowadzają lub podwyższają różnego rodzaju opłaty dodatkowe (np. za przyjęcie bagażu na pokład). Ryanair w tym roku już dwukrotnie zwiększył taryfę bagażową. Przedstawiciele tych linii lotniczych wskazują, że wyższe opłaty zniechęcą klientów do zabierania niepotrzebnej ilości bagażu, co spowoduje, że przewożący ich samolot będzie w wyniku tego spalał mniej paliwa. - Tani przewoźnicy będą się starali w coraz większym stopniu maksymalizować dochody z opłat. Zmusi ich do tego sytuacja na rynku naftowym - przyznaje John Strickland, analityk branży lotniczej.