Gdyby patrzeć wyłącznie na zmiany indeksów, zwłaszcza WIG20, to należałoby stwierdzić, że pierwsza sesja po długim weekendzie przyniosła znaczną poprawę nastrojów, graniczącą wręcz z euforią. Można to było tłumaczyć przede wszystkim nadrabianiem zaległości względem USA, gdzie w końcu minionego tygodnia indeksy wspinały się na paromiesięczne szczyty. Problem polega niestety na tym, że słowo "euforia" ma się nijak do aktywności inwestorów na wczorajszej sesji. Wzrost kursów nie wyrwał rynku z marazmu, jaki objawia się niskimi obrotami.

Można przypuszczać, że mizerna aktywność inwestorów to przede wszystkim efekt braku technicznego znaczenia wczorajszej zwyżki, zwłaszcza na szerokim rynku. Na wykresie WIG-u trudno dopatrzyć się przełomu. Z jednej strony kontynuowane jest krótkoterminowe odbicie zapoczątkowane w końcu kwietnia, a z drugiej strony - nie zostały przełamane żadne poziomy oporu. Lista barier, z którymi WIG będzie musiał się zmierzyć już w najbliższych dniach, jest długa. Po pierwsze, przeszkodą na drodze byków jest górne ramię trójkąta symetrycznego, przebiegające na wysokości około 48 300 pkt. Po drugie, decydującą strefę oporu stanowią szczyty z kwietnia (48 901 pkt) oraz lutego (50 193 pkt). Wydaje się, że dopóki WIG nie przetestuje tych poziomów oporu, nie ma co się spodziewać przełomu jeśli chodzi o obroty. Czy wybicie w górę z trójkąta symetrycznego jest możliwe? Jeśli weźmiemy pod uwagę czynniki fundamentalne, to scenariusza takiego nie da się wykluczyć. Jak już pisaliśmy, nasz rodzimy rynek akcji, pod wpływem negatywnych impulsów zza oceanu, zupełnie oderwał się w ostatnich miesiącach od kondycji naszej gospodarki i wyników większości spółek. Roczna zdecydowanie ujemna zmiana WIG-u ma się nijak do tempa rozwoju gospodarczego, co jest zjawiskiem dość zaskakującym na tle historii.

To z kolei może świadczyć o tym, że bessa zdążyła już zdyskontować ewentualne spowolnienie gospodarcze i nawet jeśli słabsze dane faktycznie będą się pojawiać, to nie będzie to przeszkodą w powrocie lepszych nastrojów na GPW.