Wczoraj bezapelacyjnie najważniejsze były dane dotyczące wielkości inflacji w Polsce i w USA. To one pomogły utrzymać plusy. Trzeba jednak pamiętać, że zanim opublikowano wskaźniki cen dóbr konsumpcyjnych, rynek już był na plusie. Popyt pojawił się na początku sesji. Nie dotyczyło to tylko polskiego rynku, ale zyskała cała Europa i kontrakty w Stanach. W Warszawie dało to bykom około 1 proc. wzrostu względem przedwczorajszego zamknięcia. Początkowy zapał byków przygasł, ale nie na tyle, by oddać poranny urobek. Oczekiwanie na dane o inflacji było nużące. Wykres nie wahał się zbyt mocno. Trwała konsolidacja.

Krótko przed 14.00 ceny lekko osłabły, ale podniosły się tuż po tej godzinie. To wtedy poznaliśmy inflację w Polsce. Okazała się ona zgodna z oczekiwaniami rynku (4,0 proc.), ale nieco niższa od prognoz resortu finansów. Dane odebrano z ulgą. Ceny na rynku powoli zaczęły rosnąć. Można przypuszczać, że ten wzrost to także skutek nadziei na to, że i na najbliższym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej nie podniesie stóp procentowych.

Trzeba jednak pamiętać, że to nie koniec wzrostu inflacji i jej szczyt jest dopiero przed nami. Zresztą już teraz Ministerstwo Finansów sygnalizuje możliwość wzrostu inflacji bazowej, która z punktu widzenia RPP jest ważniejsza, choć to wartość szerokiego wskaźnika jest odniesieniem dla celu polityki pieniężnej.

Ten jest w tej chwili przekroczony. Do tego nadal mamy presję płacową, a więc jeśli nawet dojdzie do kolejnego odroczenia podwyżki stóp, to będzie to tylko odroczenie. Podwyżki o kolejne 25 pkt bazowych należy się spodziewać. Pół godziny po opublikowaniu polskiej inflacji poznaliśmy inflację w USA. Wskaźnik CPI nie jest dla Amerykanów najbardziej wiarygodny (za dokładniejszy uznaje się wskaźnik wydatków konsumpcyjnych w wersji bazowej - PCE core), co nie zmienia faktu, że jest nadal pilnie śledzony.

Jego niższa od prognoz wartość, tak szeroka, jak i okrojona o zmiany cen żywności i energii (wartość bazowa - core), wpłynęła na poprawę nastrojów na rynkach akcji. Sygnał, że inflacja jest pod kontrolą (na razie) to znak, że jest miejsce na kolejną obniżkę stóp procentowych, jeśli taka będzie konieczna. Jeszcze dzień wcześniej szanse na taką obniżkę w najbliższym czasie nie były zbyt wielkie.