Z szacunków Instytutu Turystyki wynika, że w ubiegłym roku Polskę odwiedziło 15 mln turystów, a nie, jak prognozowano wcześniej, 15,7 mln. Czy może to oznaczać osłabienie koniunktury i gorsze czasy dla polskiej branży hotelarskiej? Analitycy i przedstawiciele spółek uważają, że nie ma takiego zagrożenia. Liczą na to, że odwiedzać nas będą biznesmeni i że z bazy noclegowej coraz chętniej będą korzystać Polacy.
Bździe dobrze?
Przedstawiciele działających w branży spó-łek nie obawiają się o koniunkturę w turystyce. Podobnego zdania są również zajmujący się tą tematyką eksperci. Ich zdaniem, sytuacja nie powinna w najbliższym czasie ulec znacznemu pogorszeniu. Z szacunków Instytutu Turystyki wynika co prawda, że Polskę w ubiegłym roku odwiedziło o 4 proc. mniej turystów niż w 2006 r., ale prognozy na najbliższe lata przewidują, że popularność naszego kraju będzie rosła. W 2013 r. ma nas odwiedzić 18,9 mln osób.
Krzysztof Łopaciński, prezes Instytutu Turystyki, zwraca uwagę na jeszcze jeden fakt - z przyjazdów rezygnują głównie osoby, które i tak nie korzystały z dostępnej w Polsce bazy noclegowej. - Nawet gdyby zdarzył się dość istotny spadek w liczbie odwiedzających Polskę turystów, w co nie wierzę, to nie powinno to zaszkodzić firmom hotelarskim. Będą to bowiem głównie ci, którzy nie nocują w hotelach. Liczba osób korzystających z bazy noclegowej powinna w najbliższym czasie nawet wzrosnąć - mówi Łopaciński. - Podobne zjawisko zaobserwowaliśmy w minionym roku. Wykorzystanie bazy noclegowej wzrosło, mimo spadku liczby turystów - podkreśla.
W znaczne pogorszenie sytuacji nie wierzy również Grzegorz Lityński, analityk KBC Securities. - Wahania koniunktury w turystyce są możliwe. Nie sądzę jednak, że mogłoby dojść z ich powodu do załamania w branży hotelarskiej. Wykazuje ona bowiem w ostatnim czasie tendencje wzrostowe - ocenia. - Usługi hotelarskie zawsze były drogie. Obecnie jednak społeczeństwo ma coraz więcej pieniędzy, dzięki czemu stają się one bardziej dostępne. Godne podkreślenia jest również to, że ceny usług rosną, mimo że zwiększa się podaż miejsc. Wydaje mi się, że będzie to stały trend jeszcze przez jakiś czas - dodaje.