Notowania rozpoczęliśmy spadkiem o 40 pkt. Mówi się, że była to reakcja na podniesienie przez chiński bank centralny stopy rezerw obowiązkowych, a właściwie na spadek azjatyckich indeksów wywołany tą informacją. Ruch zacieśniający chińską politykę pieniężną nie jest zaskakujący, jeśli przyjrzymy się tamtejszym procesom inflacyjnym. Kolejne także nie będą zaskakujące, ale problem tkwi w tym, że nie wiadomo, kiedy się pojawią. Rynki więc reagują na każdą nową informację z Chin.

Zmiany stopy rezerw obowiązkowych to tylko jeden z czynników, który wpłynął na nastroje polskich inwestorów. Mówi się także o wypowiedziach szefów banków centralnych, które targają rynkiem dolara oraz wyceną amerykańskich aktywów. Dla nas ma to mniejsze znaczenie. Można przypuszczać, że u nas za spadkami stoi w równym stopniu, jeśli nie większym, wyczerpanie inwestorów w oczekiwaniu na wzrosty. Jeszcze parę tygodni temu w prasie pojawiały się teksty mówiące o możliwej zwyżce cen i ich atrakcyjności względem kondycji spółek. Teraz mamy fale rozczarowania.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że spadek ceny kontraktu na jednej sesji o 3,0 proc. to jeszcze nie dramat. Dramat może dopiero się pojawić, jeśli przełamane zostaną poziomy dołków. Dwóch dołków, z których pierwszy (marcowy) był wczoraj naruszony, ale do przebicia nie doszło. Drugi, styczniowy, czeka na swoją kolej. Linia będąca przedłużeniem połączenia tych dołków jest już pokonana. Dla części graczy to sygnał wyjścia z formacji trójkąta, co ma swoje konsekwencje na wiele tygodni. Jest to bowiem dla tej grupy inwestorów sygnał opuszczenia formacji kontynuacji wcześniejszego zimowego spadku. Inni czekają na zejście pod dołek marcowy, a inni jeszcze niżej - na przełamanie dołka ze stycznia.

Jaka może być potencjalna skala przeceny po takich sygnałach? Niektórzy mówią o zatrzymaniu na 2500 pkt. Inni nawet o poziomie 1900 pkt. Każdy scenariusz ma swoje argumenty. Równie dobrze wczoraj wykreślone zostało minimum ostatniego spadku i nadal będziemy się bujać w konsolidacji. Przyszłość pokaże, kto miał rację. W tej chwili to tylko zgadywanie. Prościej jest skupić się na oporach, bo dopiero ich pokonanie da sygnał końca przeceny. W tej chwili wystarczy stwierdzenie, że zakończyliśmy wczorajszą sesję przewagą podaży z wszelkimi tego konsekwencjami.