BIEC: Mocny złoty rekompensuje rosnące jednostkowe koszty pracy

Warszawa, 13.08.2008 (ISB) - Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem ruchy cen towarów i usług konsumpcyjnych - CPI, w sierpniu br. spadł po raz piąty z rzędu. Spośród wszystkich składowych wskaźnika najsilniejsze inflacjogenne działanie mają w ostatnich miesiącach gwałtownie rosnące jednostkowe koszty pracy, podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) w raporcie w środę.

Aktualizacja: 26.02.2017 15:53 Publikacja: 13.08.2008 10:54

Według BIEC, ich wzrost w skali przedsiębiorstwa częściowo rekompensowany jest coraz mocniejszą złotówką i spadającymi cenami importu. Ostatnie, nieco niższe notowania cen surowców na światowych rynkach przy bardzo szybko umacniającej się złotówce ratują topniejące zyski rodzimych przedsiębiorstw.

"Coraz bardziej rozprzestrzeniające się spowolnienie gospodarcze, zagrażające niektórym gospodarkom otarciem się o recesję, z pewnością ograniczy tempo wzrostu cen, nie jest jednak w stanie skutecznie walczyć z inflacją. Efekty światowej polityki rolnej przy słabych urodzajach ostatnich lat, niedostateczna i silnie zmonopolizowana podaż ropy naftowej dodatkowo wspomagana spekulacjami na rynkach surowców i żywności silnie rozbudziły wśród światowych uczestników rynku oczekiwania inflacyjne i przekonanie o nieuchronności stagflacji" - głosi raport.

Biuro zauważa, że czynniki te utrudniają prowadzenie skutecznej polityki monetarnej, bankom centralnym, zwłaszcza gdy biorą górę argumenty o jej bezsilności wobec presji inflacyjnej typu kosztowego. Ten umowny podział na inflację o charakterze popytowym i kosztowym, choć przydatny w analizie bezpośrednich czynników kształtujących ceny, w istocie w obu przypadkach ma charakter czysto monetarny, związany jest bowiem z szybszym przyrostem podaży pieniądza oraz szybszym jego obiegiem w gospodarce.

"Do danych tych podchodzić należy jednak z rezerwą. Spadek tej kategorii kosztów jest jak na razie jednorazowy, dokładnie przed rokiem sytuacja była podobna i nie przerodziła się w trwałą tendencję - wręcz przeciwnie, koszty w kolejnych kwartałach roku wzrastały. Być może jest to jednak zapowiedź ograniczania tempa wzrostu płac w sektorze prywatnym oraz ograniczeń w kreowaniu nowych miejsc pracy w sektorze wytwórczym" - podano w raporcie.

Co więcej - podkreślają analitycy - przekonanie o bezsilności polityki monetarnej wobec inflacji typu kosztowego rozbudza naciski na wzrost płac i transferów socjalnych, prowadząc do tzw. efektu drugiej rundy.

"Wydaje się, że obecnie ten czynnik obarczony jest największym ryzykiem pojawienia się i zdecyduje o tempie wypalania się bądź nasilania presji inflacyjnej. Z punktu widzenia uczestników rynku od przedsiębiorstw po gospodarstwa domowe nie ma większego znaczenia czy tracą na skutek wyższych i rosnących cen czy na skutek wolniejszego wzrostu gospodarczego" - zauważają analitycy BIEC.

Biuro zauważa również, że od marca br. bardzo silnie rosną w przedsiębiorstwach koszty wytwarzania w przeliczeniu na jednego zatrudnionego. Związane to jest ze spadkiem wydajności pracy, a podstaw tego zjawiska leży silny wzrost wynagrodzeń przy słabnącym od kilku miesięcy tempie wzrostu produkcji. Co więcej, tendencja ta najprawdopodobniej będzie się pogłębiać w najbliższych miesiącach.

"W przedsiębiorstwach produkcyjnych drastycznie pogarsza się bowiem wykorzystanie mocy produkcyjnych, co praktycznie oznacza nieefektywne wykorzystanie siły roboczej. O ile na początku ubiegłego roku wykorzystanie mocy w przemyśle sięgało 80%, to w lipcu br. spadło do poziomu niewiele przekraczającego 70%. Niższy odsetek wykorzystania mocy z jednej strony oznacza wolniejszy wzrost gospodarczy, z drugiej ogranicza presję na wzrost cen" - tłumaczą eksperci.

Biuro odnotowało również kilka pozytywnych zjawisk - umiarkowany wzrost cen usług transportowych i magazynowych oraz ponowne zmniejszenie się oczekiwań przedsiębiorców co do możliwości podnoszenia cen na produkowane przez nich wyroby.

"Dotychczasowy wzrost cen i stóp procentowych, ostrzejsze kryteria przyznawania kredytów oraz zagrożenie spowolnieniem gospodarczym przyczyniają się do spadku zainteresowania kredytami konsumenckimi. Tempo zadłużania się gospodarstw domowych od ponad roku jest coraz wolniejsze i choć stopień zadłużenia przeciętnego polskiego gospodarstwa domowego jest daleko poniżej standardów europejskich, to w najbliższych miesiącach mniej chętnie korzystać będziemy z kredytów bank

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego