W dniu, w którym mennica w Bratysławie rozpoczęła bicie słowackich euro, tamtejszy bank centralny zawyrokował, że nie ma sobie nic do zarzucenia w sprawie nienaturalnego wzrostu kursu korony w maju. W końcu tego miesiąca słowacka waluta zyskała do euro 1,5 proc. w ciągu zaledwie jednego dnia. Miało to miejsce bezpośrednio przed tym, jak Komisja Europejska zezwoliła Słowacji na rewaluację korony o 15 proc. w ramach mechanizmu walutowego ERM-2.
Bank centralny nie doszukał się żadnych dowodów na wyciek informacji. W przedstawionym oświadczeniu stwierdził, że pełen nerwowości rynek w sposób naturalny antycypował podniesienie tzw. parytetu centralnego.
Sprawa wywołała oskarżenia o "insider trading" pod adresem banku oraz rządu. Zastanawiano się także, czy informacje nie wypłynęły z Brukseli. Sama Komisja nie podjęła tematu, przyznając, że jest to wewnętrzna sprawa Słowacji. Nieprzyjemne chwile przeżywał premier Robert Fico, gdy okazało się, że minister finansów Jan Pociatek przed ogłoszeniem rewaluacji kilka dni spędził na jachcie należącym do właścicieli świadczącej usługi finansowe spółki J&T. Ostatecznie został on upomniany, lecz nie zdymisjonowany.
hnonline. sk