- Według moich szacunków, wydatki reklamodawców na zakup telewizyjnego czasu antenowego w październiku tego roku będą o około 20 proc. wyższe niż rok temu - powiedział Maciej Kita, managing director działu Opera w OMD, jednej z firm pośredniczącej w zakupach mediów. - TVN idzie lepiej niż średnio całemu rynkowi. Myślę, że jest to efekt bardzo dobrej ramówki. Nowości programowe przyjmują się bardzo dobrze - dodał. W II kwartale tego roku rynek telewizyjny również powiększył się o 20 proc., a w tym czasie wpływy reklamowe TVN urosły o 33 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2007 r.
Kita ocenił też, że reklamowe przychody TVN mogłyby być wyższe, gdyby podwyżki cen wprowadzone przez stację były mniejsze. Według niego, ceny za czas antenowy w październikowej ramówce są o około 50 proc. wyższe niż rok temu (średnia cena brutto według cennika w październiku tego roku jest o 75 proc. wyższa niż rok temu - red.). - Stacjom zwykle zostaje plus minus 5 proc. wolnego czasu. Sądzę, że tym razem w TVN może to być nawet 10 proc. - dodał.
OMD to nie jedyny broker, który spodziewa się dobrych wyników TVN w październiku. Podobnie uważał przedstawiciel Starcommu, który prosił o anonimowość. - Z moich informacji wynika, że popyt na TVN jest bardzo duży. Wyższy niż rok temu, mimo że wówczas rynek zanotował nagły skok - mówił. W Starlinku usłyszeliśmy, że zakup czasu w TVN może w tym momencie być już bardzo trudny.
Mimo płynących z rynku dobrych sygnałów zarząd TVN nadal zamierza wstrzymać się z ewentualną korektą prognoz na ten rok do momentu ogłoszenia wyników za III kwartał. Aktualny plan mówi m. in., że łączne przychody grupy mają powiększyć się o 18-20 proc. w porównaniu z 2007 rokiem. Oznacza to, że powinny wynieść 1,62-1,65 mld zł. Po półroczu plan ten był wykonany w około 58 proc.
Sprzedaż grupy wynosiła 951,19 mln zł, z czego 741,33 mln zł pochodziło z emisji reklam w spółce TVN. Oznacza to, że w I półroczu sprzedaż reklam przyniosła firmie (prowadzi też kanały tematyczne) wpływy o blisko 30 proc. wyższe niż rok wcześniej.
