Resort skarbu już po raz piąty zostawił odsetki na tym samym poziomie, co sprawia, że te papiery dosyć korzystnie wypadają na tle lokat bankowych, których średnie oprocentowanie – w zależności od czasu trwania – wynosi od 2,4 proc. do ok. 2,7 proc. Natomiast oprocentowanie detalicznych papierów dłużnych w pierwszym okresie odsetkowym waha się od 3 do 4 proc. i uzależnione jest od rodzaju papieru.
Odsetki od obligacji dwuletnich o stałym oprocentowaniu wynoszą 3 proc. Odsetki od trzylatek o zmiennym oprocentowaniu przez pierwsze pół roku sięgają 3,3 proc., a w kolejnych okresach zależą od stawki WIBOR 6M (oprocentowania, po jakim banki pożyczają sobie pieniądze na sześć miesięcy).
Dwulatki to papiery, po które najchętniej sięgają inwestorzy ze względu na stosunkowo krótki okres ich trwania. Natomiast mniej popularne są obligacje cztero- oraz dziesięcioletnie, choć ich oprocentowanie jest dosyć atrakcyjne. W pierwszym roku dla papierów czteroletnich odsetki wynoszą 3,5 proc., a dla dziesięciolatek – 4 proc. Ich wysokość od drugiego roku jest liczona jako suma wskaźnika inflacji za minione 12 miesięcy i stałej marży, która wynosi odpowiednio: 1,25 pkt proc. oraz 1,5 pkt proc.
– Oprocentowanie papierów o zmiennym kuponie (trzy-, cztero- oraz dziesięcioletnich) – podążając za zmianami rynkowymi – chroni nasze oszczędności przed inflacją oraz zapewnia zysk, który ją przewyższa – mówi Bogdan Klimaszewski, zastępca dyrektora Departamentu Długu Publicznego w Ministerstwie Finansów. I dodaje, że osoby, które chcą otrzymywać regularne wypłaty zysków, swoją strategię inwestycyjną powinny oprzeć na obligacjach trzy- i czteroletnich. Oferują one odpowiednio półroczną oraz roczną wypłatę odsetek. Jeśli myślimy więc o oszczędzaniu na bieżące wydatki, warto wziąć je pod uwagę.
– Dla osób, które nastawiają się na inwestowanie z myślą o dalszej przyszłości, odpowiednią propozycją są obligacje dziesięcioletnie. W ich przypadku odsetki dopisywane są co roku do kapitału, dzięki temu mogą posłużyć jako zabezpieczenie finansowe na przyszłość lub sposób na sfinansowanie np. studiów dziecka – mówi Bogdan Klimaszewski.