Jednak to zadłużenie zewnętrzne Islandii wymaga dziś największej uwagi. Jeśli nie uda się dojść do porozumienia z wierzycielami, jego ciężar może zdławić rozwój gospodarczy kraju na wiele lat.
Premier Johanna Sigurdardottir zapowiada, że do lipca rząd złoży wniosek o członkostwo w Unii Europejskiej. Gdyby negocjacje przebiegły bez przeszkód, akcesja mogłaby się odbyć nawet w 2011 r., a rok po tym – zamiana korony na euro.
W tych dniach na Wyspę trafić powinna kolejna transza (5,1 mld dolarów) pożyczki z MFW. To kropla w morzu potrzeb, gdyż wierzyciele upadłych islandzkich banków domagają się spłaty długu szacowanego na 80 mld dolarów. Być może w zamian otrzymają oni udziały w zrestrukturyzowanych instytucjach. Na rozwiązanie oczekuje też problem zamrożonych inwestycji zagranicznych.
MFW szacuje, że gospodarka skurczy się w tym roku o 10 proc. Bezrobocie skoczyło w ciągu ostatnich 12 miesięcy z 1 do 9 proc. Rząd, odcięty od zewnętrznych źródeł finansowania, prawdopodobnie będzie musiał podnieść podatki.