Mijający tydzień przyniósł znaczący napływ kapitału na rynki wschodzące naszego kontynentu. Kursy walut krajów Europy Środkowej wybiły się z trendu bocznego, w jakim znajdowały się od początku czerwca. Czy to początek dłuższego okresu aprecjacji, która odsunęłaby obawy o stabilność finansową regionu?
[srodtytul]Dobry tydzień[/srodtytul]
Od poniedziałku do środy złoty umocnił się o 3,5 proc. i za euro płacono 4,35 zł. Wczoraj też zyskiwał na wartości aż do publikacji danych z USA. Cena dolara spadła w środę do najniższego poziomu od połowy stycznia (3,08 zł). Korona i forint zanotowały w ciągu ostatnich dni tegoroczne maksima i do euro, i do dolara.Aprecjacji walut towarzyszył spadek kosztów ubezpieczenia się przez obligatariuszy od bankructwa któregoś z państw regionu. Spread polskich credit default swaps spadł z 206 pb. 23 czerwca do 164 pb. w środę, a węgierskich – z 406 do 348 pb.
Analitycy zgadzają się, że popyt na złotego czy koronę wynika nie tyle z większego zaufania inwestorów do Polski i Czech, ile z ogólnej poprawy nastrojów. „Z powodu braku nowych lokalnych wiadomości waluty regionu będą nadal zależne od poziomu apetytu na ryzyko” – uważają cytowani przez Reutera analitycy Danske Banku. Tak więc czynniki, takie jak niezłe odczyty wskaźników PMI czy spadek obaw o bankructwo Łotwy, odegrały swoją rolę, ale były raczej katalizatorem niż powodem zwyżek.
[srodtytul]Tańsze finansowanie[/srodtytul]