Tylko w czwartek akcje zdrożały o 27 proc. po tym jak dziennik „Wall Street Journal” poinformował, że wynoszący 10,5 mln USD pakiet wynagrodzeń dla nowego prezesa firmy, Roberta Benmosche, został skierowany do szybkiej akceptacji przez odpowiadającego w amerykańskiej administracji za kontrolę wynagrodzeń Kennetha Feinberga. AIG obawia się, że jeśli rząd będzie zwlekać z akceptacją, nowo pozyskany menedżer opuści ubezpieczyciela.
Inwestorzy widać wierzą w zdolności Benmosche, który wcześniej kierował innym dużym towarzystwem – MetLife. Gdy 3 sierpnia AIG ogłosiło, że właśnie Benmosche zastąpi Edwarda Liddy’ego, poprzedniego prezesa, zatrudnionego do firmy przez rząd, kurs AIG podskoczył o 3,5 proc. Prawdziwy wystrzał, o 63 proc., nastąpił dwa dni później, po doniesieniach, że firma osiągnie wreszcie pierwszy zysk od października 2007 r. Gdy faktycznie ogłosiła 7 sierpnia zarobek 1,8 mld USD za II kwartał, akcje zyskały kolejne 20,5 proc. Po złożonej 20 sierpnia przez Benmosche deklaracji, że AIG spłaci rządową pomoc, akcje znów wzrosły o ponad jedną piątą.
W efekcie od początku miesiąca akcje AIG podrożały o ponad 260 proc. W piątek kosztowały po 54 USD. Spekuluje się, że kurs dojdzie do 60 USD, a za kilka miesięcy do 100 USD.AIG raczej nie utrzyma jednak zbyt długo rentowności z poprzedniego kwartału – dlatego też spłacać podatników może zacząć nawet dopiero za kilka lat. W najbliższym czasie prawdopodobnie dokona odpisów restrukturyzacyjnych, gdy będzie pozbywać się części aktywów.