Podczas gdy na świecie stopy wciąż są utrzymywane na rekordowo niskim poziomie (lub nadal spadają), w Australii powędrowały w górę po raz kolejny. Nie jest to jednak niespodzianka. Kraj kangurów jest bowiem jedyną gospodarką rozwiniętą, która uniknęła recesji. PKB kurczył się tam jedynie w IV kwartale zeszłego roku. Od tamtej pory rośnie. Bank Rezerw Federalnych nie musi więc przejmować się pobudzaniem wzrostu i całą uwagę może poświęcić zapobieganiu inflacji.

Choć obecnie jest ona najniższa od dziesięciu lat, władze monetarne obawiają się jej przyspieszenia. – Inflacja prawdopodobnie nie spadnie, tak jak się wcześniej spodziewano, a może rosnąć w przyszłym roku – uzasadniał podwyżkę stóp szef banku centralnego Glenn Stevens.

Australia przetrwała globalny kryzys bez recesji określanej jako dwa kolejne kwartały spadku PKB, m.in. dzięki rządowym wydatkom stymulacyjnym. Obejmowały one m.in. świadczenia dla emerytów i najuboższych oraz inwestycje infrastrukturalne. Duże znaczenie dla gospodarki miał też utrzymujący się silny popyt na surowce ze strony Chin. W efekcie, po spadku PKB w IV kwartale ubiegłego roku o 0,5 proc., w I i II kwartale wzrósł on odpowiednio o 0,4 proc. i 0,6 proc. Przed poprzednią październikową podwyżką, też o ćwierć punktu, stopy w Australii były najniższe od 50 lat.