Po tym, jak we wtorek indeks DFM General, główny wskaźnik parkietu w emiracie, stracił 5,8 proc., wczoraj spadł o dalsze 6,1 proc. Znowu była to największa strata wśród wszystkich narodowych giełd akcji na świecie.

Od wybuchu paniki, czyli od 25 listopada, kiedy ogłoszono, że państwowa firma holdingowa Dubai World zawiesza spłatę wielomiliardowych zobowiązań, wskaźnik DFM General spadł już łącznie o 22 proc. Wczoraj znalazł się na poziomie najniższym od 13 lipca i zarazem zbliżonym do poziomu z początku roku, co oznacza, że inwestorzy z Dubaju stracili niemal wszystkie tegoroczne zyski. Od feralnego 25 listopada kapitalizacja notowanych tam spółek spadła o 8,4 mld USD.

Sprzedawane wciąż są przede wszystkim akcje firm deweloperskich. Papiery Emaar Properties, największego dewelopera w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, staniały o 9,8 proc. (w poniedziałek spadły o maksymalne 10 proc.).Sytuacja Dubaju wpływa też na inne rynki w regionie. Indeks giełdy w sąsiednim emiracie Abu Zabi spadł wczoraj o 3,4 proc., a przez dwa dni 5 proc.

Zdaniem analityków sytuacja na dubajskiej giełdzie może pozostać bardzo zła, dopóki nic się nie wyjaśni w sprawie restrukturyzacji długów Dubai World, które wynoszą prawie 60 mld USD. – Oświadczenie władz Dubaju, że Dubai World może potrzebować nawet ponad pół roku na restrukturyzację zadłużenia, zwiększyło niepewność na rynku kapitałowym – ocenia Vyas Jayabhanu, szef zlokalizowanej w Abu Zabi firmy maklerskiej Al Dharfa Financial Broker. W zeszłym tygodniu Dubai World podawał, że rozmawia z bankami na temat 26 mld USD zadłużenia, ale efekty tych rozmów nie są znane.