Gazprom rozpoczął audyt swoich powiązań z gazowymi pośrednikami. W jego wyniku może wyeliminować z rynku część firm z łańcucha dostaw surowca z Rosji na Zachód. Może on również doprowadzić do poważnych zmian kadrowych w koncernie.
[srodtytul]Na tropie nieprawidłowości[/srodtytul]
Poprzednio taki audyt przeprowadzono w Gazpromie w 2002 r. Doszło do niego pod naciskiem rosyjskich władz. – Dlaczego tak tanio sprzedajemy gaz za granicę? Gdzie są pieniądze? – ówczesny prezydent Władimir Putin pytał wtedy kierownictwo Gazpromu. Efektem audytu była utrata stanowiska szefa Gazprom Exportu (spółki zależnej Gazpromu) przez Walerija Wiachariewa, syna byłego szefa Gazpromu Rema Wiachariewa. Choć wykryto duże nieprawidłowości, system sieci pośredników niemal nie został zmieniony.
Impulsem do nowego audytu jest sprawa spółki Tancredo Energy. Ten niemiecki gazowy pośrednik kupował błękitne paliwo od spółek zależnych Gazpromu, następnie sprzedawał je Gazpromowi po cenach czasem nawet pięć razy wyższych. Nie jest jasne nawet, ile gazu zostało sprzedane w wyniku takich transakcji.
– System sprzedaży Gazpromu składa się z wielopoziomowej sieci spółek córek i spółek wnuczek, których działalność nie zawsze jest przejrzysta, a mechanizmy kontroli nad nimi nie zawsze efektywne – powiedział agencji Interfax anonimowy menedżer Gazpromu.System gazowych pośredników jest bardzo rozbudowany. W części z nich Gazprom bezpośrednio posiada udziały, część kontrolują jego firmy zależne. Do najważniejszych pośredników w UE należą: działające w Niemczech spółki Wingas oraz Wingas Europe, włoska Promgas, austriacka GWH, grecka Prometheus gas, węgierska Panrusgaz oraz bułgarska Overgaz.