Na londyńskiej ICE pod koniec notowań za baryłkę ropy Brent płacono 82,87 USD, o 3,7 proc. mniej niż na zamknięciu poprzedniego dnia.
Bezpośrednią przyczyną spadku cen ropy i innych surowców było dalsze umacnianie się dolara w stosunku do euro. Kurs wspólnej waluty zniżkował wczoraj do 1,2825 USD, poziomu najniższego od 12 marca 2009 r. Drogi dolar zawsze powoduje spadek cen surowców, bo zmniejsza popyt na nie tych inwestorów, którzy dysponują innymi walutami.
Kurs euro wobec dolara spadł w wyniku obaw, że grecki kryzys rozszerzy się na inne zadłużone kraje strefy euro. Do tego doszły obawy o to, czy sprawdzą się prognozy przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego. Szanse na ożywienie wydają się znikome, przynajmniej w strefie euro. Wprowadzenie programów oszczędnościowych będzie oznaczało redukcję wydatków i podwyżki podatków, czyli spowolnienie wzrostu.
A ceny ropy rosły dotychczas głównie w wyniku oczekiwań na zwiększenie popytu spowodowane ożywieniem gospodarki. Teraz uczestnicy tego rynku większą uwagę zwrócą na jego fundamenty, a one wskazują na znaczącą nadpodaż ropy naftowej. Potwierdził to wczorajszy raport amerykańskiego Departamentu Energetyki. Zapasy ropy w minionym tygodniu wzrosły w USA o 2,76 mln baryłek, do poziomu najwyższego od czerwca 2009 r.