Spółka nazywa się Loterias y Apuestas del Estado (w skrócie: Loterias) i jest wyceniana nawet na ok. 25 mld euro. Sprzedane ma zostać około 30 proc. jej akcji, z czego 40 proc. ma trafić do graczy instytucjonalnych, a reszta do hiszpańskich inwestorów detalicznych. Jeśli rząd uzyska cenę taką, na jaką liczy, spółka może być największym giełdowym przedstawicielem branży hazardowej na świecie.
W celu wysondowania popytu w tym tygodniu rozpoczęły się spotkania z inwestorami w Londynie. Prospekt emisyjny ma być złożony u hiszpańskiego regulatora rynku kapitałowego do końca września, wycena akcji powinna być znana w przyszłym miesiącu, a debiut akcji na giełdzie w Madrycie miałby nastąpić przed listopadowymi wyborami do hiszpańskiego parlamentu.
Najbardziej znana z organizowanych przez operatora loterii nazywa się El Gordo (Gruby) i w przypadku bożonarodzeniowej edycji ma wypłaty z wygranych przekraczające 2 mld euro – co jest światowym rekordem. Spółka ma na świecie 10,5 tys. punktów sprzedaży losów, w czym ustępuje tylko operatorom loterii z Chin, USA i Włoch. Prowadzi też m.in. zakłady bukmacherskie.
Rząd i jego doradcy – w przygotowaniu oferty pomagają m.in. banki hiszpańskie i międzynarodowe jak UBS czy Goldman Sachs – liczą, że sprzedaż akcji Loterias dojdzie do skutku nawet mimo trudnych warunków rynkowych i kłopotów w strefie euro. Wskazują na dużą odporność loteryjnego biznesu na zawirowania w gospodarce – w trakcie ostatniego kryzysu finansowego w Hiszpanii przychody Loterias zmalały jedynie o 0,5 proc. – a także na fakt, że spółka nie ma żadnego zadłużenia. W 2009 r. zarobiła ona prawie 3 mld euro i zakłada się, że będzie się dzielić zyskiem z akcjonariuszami, utrzymując przynajmniej 6-proc. stopę dywidendy.
Oferta akcji Loterias jest częścią szerzej zakrojonego planu prywatyzacji, który obejmuje też sprzedaż m.in. operatora portów lotniczych. Rząd Hiszpanii zbiera w ten sposób pieniądze, aby poprawić stan budżetu, którego finansowanie stało się w ostatnim czasie najdroższe – od czasu wprowadzenia euro.