Rząd w Madrycie pomyślnie przeszedł wczoraj rynkowy test wiarygodności, za jaki analitycy uznali jego pierwszą aukcję obligacji od czasu, gdy wcześniej w tym miesiącu przyznał, że będzie potrzebował zewnętrznej pomocy finansowej na ratowanie banków. Wsparcie wciąż jest mu jednak potrzebne. Najpóźniej dziś, na spotkaniu hiszpańskiego premiera Mariano Rajoya z przywódcami Niemiec, Francji i Włoch, oczekiwany jest formalny wniosek Hiszpanii o nawet 100 mld euro pożyczek od innych krajów eurolandu.
Drogi dostęp do rynku
Madryt znalazł wczoraj chętnych na wszystkie obligacje dwu-, trzy- i pięcioletnie, które?zaoferował. Pozyskał ze sprzedaży tych papierów łącznie 2,2 mld euro, ale popyt sięgnął niemal 7,8 mld euro. Tyle że nabywcy – głównie hiszpańskie banki – żądali za pożyczki wysokich cen. Rentowność pięciolatek sięgnęła rekordowych 6,1 proc. w porównaniu z niespełna 5 proc. na poprzedniej aukcji takich papierów na początku maja. Średnia rentowność dwulatek sięgnęła 4,7 proc., choć jeszcze w marcu Hiszpania sprzedawała takie papiery przy średniej rentowności?na poziomie niespełna 2,1 proc.
– Istnieją obawy, czy Hiszpania wciąż może się finansować na rynku. Jak widać może. Czy jednak tak wysoka rentowność obligacji nie zagraża jej w średnim terminie? Są zdecydowanie wyższe, niż na poprzednich aukcjach, ale i tak Madryt może jeszcze przez kilka miesięcy je wytrzymać – ocenił Achilleas Georgolopoulos, strateg rynkowy z banku Lloyds.
Bankom da się pomóc
Na rynku wtórnym rentowność hiszpańskich obligacji wyraźnie jednak wczoraj malała i to już trzeci dzień z rzędu (patrz wykres). Inwestorzy liczą bowiem na to, że wkrótce te papiery – a także obligacje Włoch – będą skupowały europejskie fundusze ratunkowe, EFSF i ESM, choć temu pomysłowi sprzeciwia się na razie niemiecka kanclerz Angela Merkel.
Spadkowi rentowności hiszpańskich papierów dłużnych sprzyja także rozjaśniająca się sytuacja tamtejszego sektora bankowego.