Rezerwa Federalna podwyższy stopy procentowe dopiero w połowie 2015 r., a nie w ostatnich kwartałach 2014 r., jak dotąd zapowiadała – twierdzą ekonomiści dwóch amerykańskich banków, uzasadniając to rozczarowującymi danymi z amerykańskiego rynku pracy.
Za pomocą zapowiedzi, jak długo główna stopa procentowa w USA zostanie utrzymana blisko zera, Fed wpływa na rentowność obligacji, a więc koszt kredytu. Gdy w sierpniu 2011 r. po raz pierwszy zastosował to narzędzie prowadzenia polityki pieniężnej, termin pierwszej podwyżki stóp wyznaczył na połowę 2013 r. W styczniu przesunął ten termin na późny 2014 r.
Ekonomiści Goldmana Sachsa i Bank of America sądzą, że Fed jeszcze raz zmieni zdanie i zadeklaruje, że stopa oprocentowania funduszy federalnych pozostanie na dzisiejszym poziomie co najmniej do połowy 2015 r. Dopiero, gdy wykorzysta tę możliwość poluzowania polityki pieniężnej, rozważy kolejną rundę ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), czyli skupy aktywów za dodrukowane pieniądze.
- Naszym zdaniem, kolejnym krokiem Fedu będzie odsunięcie spodziewanej podwyżki stóp z późnego 2014 r. na połowę 2015 r., a następnie ogłoszenie skupu aktywów za 500 mld USD – napisali w raporcie Michelle Meyer i Joshua Dennerlein z Bank of America. Dotąd w ramach dwóch rund QE, z których ostatnia zakończyła się w połowie ub.r., Fed skupił aktywa za ponad 2 bln USD.
Zdaniem Jana Hatziusa, głównego ekonomisty Goldmana Sachsa, trzecia runda QE rozpocznie się dopiero wtedy, gdy końca dobiegnie operacja twist, którą na czerwcowym posiedzeniu Fed przedłużył do końca br. Polega ona na sprzedaży przez bank centralny krótkoterminowych obligacji skarbowych z jego portfela i skupu za te pieniądze obligacji długoterminowych w celu obniżenia ich rentowności.