Złoto miało najlepszy tydzień od 2011 r. W ciągu minionych pięciu sesji zyskało aż 7 proc. Od początku roku jego cena wzrosła o 16,5 proc., co czyni ten kruszec liderem zwyżek na rynkach surowcowych. Co prawda w piątek płacono za uncję 1236 USD, po tym jak dzień wcześniej cena sięgnęła 1254 USD, najwyższego poziomu od roku, ale złoto jest jednym z nielicznych surowców, które w ostatnich tygodniach drożały. Sprzyja mu to, że od tysięcy lat jest traktowane jako bezpieczna przystań dla inwestorów.
Prawie jak po Lehmanie
Solidnie zyskiwało również srebro. Od początku roku zdrożało o 13 proc. Platyna zyskała w tym czasie prawie 7 proc. Oba metale są podobnie jak złoto uznawane za bezpieczne przystanie, ale w mniejszym stopniu, gdyż zwykle sporą część popytu na nie generuje przemysł, a akurat ten popyt jest obecnie osłabiony.
O tym, że inwestorzy desperacko szukają bezpiecznych przystani dla swoich pieniędzy, świadczą również notowania złota liczone w srebrze. Za jedną uncję złota można było kupić w końcówce zeszłego tygodnia 79 uncji srebra. Niewiele więc brakuje do przebicia szczytu z jesieni 2008 r. Wówczas, na fali rynkowej paniki po upadku banku Lehman Brothers, za 1 uncję złota płacono nawet 84,5 uncji srebra.
– Panika, która ogarnęła niedawno rynki, wywindowała ceny złota w górę szybciej, niż spodziewali się tego nawet najbardziej „byczo" nastawieni analitycy – przyznaje Adam Finn, szef działu metali szlachetnych w londyńskiej firmie Triland Metals.
Szanse na zwyżki
Czy złoto ma szansę na dalsze zwyżki? To będzie zależało w dużej mierze od tego, jak długo potrwa panika na rynkach i czy dolar osłabnie. Zdania wśród analityków na temat perspektyw dla złota są więc podzielone.